sobota, 20 lipca 2013

02. Rozdział drugi


                                                                    *Piosenka*

   Powoli otworzyłam oczy. Promienie słońca bez pozwolenia wdarły się do naszego namiotu budząc mnie w połączeniu z chrapaniem Harry'ego. Był uroczy, ale jedną z jego wad było właśnie chrapanie, głównie kiedy przesadził z alkoholem poprzedniego wieczora.
Przez ciało śpiącego bruneta zamachnęłam się po butelkę wody, sama doznałam konsekwencji wczorajszej imprezy.
- Chodź do mnie - czując jak jego silne ręce oplatają moją talię i momentalnie przyciąga mnie do siebie, usłyszałam ochrypły głos chłopaka.
- Harry - uśmiechnęłam się spoglądając w jego zielone tęczówki. - Chciałam się napić wody - przenosząc wzrok na torbę z jedzeniem bezskutecznie próbowałam się wydostać z uścisku.
- Zawsze możesz się napić później - jego dłoń powędrowała na moja twarz odgarniając opadające na czoło włosy - jeszcze się ze mną nie przywitałaś - Chwyciłam jego głowę i ciągnąc go za włosy przysunęłam twarz do swojej złączając nasze usta w pocałunku.
- Dzień dobry, Harry - szepnęłam po pocałunku.
Tylko się uśmiechnął nie mówiąc nic.
- Wiesz co? Zastanawiam się kim byli ci ludzie wczoraj - w myślach powróciłam do obrazu chłopaka przybyłego na wyspę nocą. Jego obraz tkwił niezwłocznie w mojej pamięci.
- Nie martw się, skarbie. Bierz przykład ze mnie... mnie to nie obchodzi, hm? - cmokając mnie w czoło przesunął na śpiwór, po czym sam zaczął grzebać w torbie.

*

   Wyszłam z dusznego namiotu ciesząc się, że wreszcie mogę wyprostować swoje nogi. Ziewnęłam przeciągle i rozejrzałam się dookoła. Na niebie nie było ani jednej chmurki, słońce przygrzewało już od samego rana. Morze było spokojne i klarowne, jedynie małe fale rozbijały się o brzeg. Przeczesałam ręką włosy zatrzymując się na namiotach moich przyjaciół. Czyżby wszyscy jeszcze spali? Niemożliwe... 
- Reszta nie wstała? - wzdrygnęłam się słysząc za sobą ochrypły głos.
- Harry! - pisnęłam. - Wystraszyłeś mnie.
Chłopak zaśmiał się przyciągając mnie do siebie i składając pocałunek na mojej szyi. Odepchnęłam go od siebie nieco.
- Przestań, nie teraz - mruknęłam niezadowolona.
Harry jedynie fuknął coś pod nosem. Pewnie znowu byśmy się pokłócili albo coś, ale w porę usłyszeliśmy jak ktoś odsuwa jeden z namiotów. Po chwili wyszedł z niego uśmiechnięty Liam. Przeciągnął się i uśmiechnął do nas.
- Dzień dobry, kochani - rzekł radosny.
Zaraz za nim pojawiła się Danielle w roztrzepanych włosach. Stanęła przy swoim chłopaku i cmoknęła go w policzek.
- Hej - powiedziała do nas.
- Cześć, jak się spało? - spytałam.
- Dobrze, nawet, ale jakieś dziadostwo mnie ugryzło - jęknęła Dan i pokazała mi zaczerwienione miejsce na lewym boku.
Przyjrzałam się temu z większą uwagą i skrzywiłam się nieco.
- To nie wygląda za dobrze - skomentowałam. - Może jakaś maść pomoże. Mam coś w apteczce.
- Dziewczyny, dramatyzujecie. Pewnie tylko komar ją dziabnął - odparł obojętnie Liam.
Brunetka przewróciła oczami na co zachichotałam.
- Harry... - zaczęłam i odwróciłam się w stronę gdzie jeszcze chwilę temu stał mój chłopak, ale teraz go... nie było.
Rozejrzałam się. Loczek stał już obok nikogo innego jak Eleanor, która zdążyła wyjść z namiotu. Gadali w najlepsze, a ja w myślach już gniotłam tą małą sukę moim kciukiem. Oczywiście byłam na tyle kulturalna, że nic nie powiedziałam jedynie posłałam jej sztuczny uśmieszek, kiedy popatrzyła się na mnie.
Zauważyłam jak Niall też opuszcza swoją 'noclegownię', a Lou, który wyszedł zaraz po Elce podchodzi do blondyna. Zaczęli o czymś gadać, Liam i Danielle też byli pogrążeni w swojej dyskusji, o Harrym i El nie wspomnę... Tylko ja stałam jak ten palec. Zaczęłam bawić się swoimi palcami trochę zagubiona kiedy usłyszałam głośny, dziewczęcy pisk:
- DAJCIE MI PIĆ!!!
Sekundę później przemknęła obok mnie blond włosa torpeda, znana też jako Perrie Edwards. Wszyscy w zdziwieniu patrzyliśmy jak biegnie do wody i zaczyna łapczywie pić.
- To jest słone! - jęknęła wypluwając to co przed chwilką wzięła do ust.
Zayn opuścił namiot idąc z butelką wody w kierunku Pezz.
- Masz, i na przyszłość nie pij wody z morza - kucnął obok odkręcając butelkę.
- Biedna Perrie, kac nie zna litości - westchnął Harry pojawiając się obok mnie tak szybko jak zniknął.
Udałam, że nie słyszę i ominęłam go idąc do blondynki, która wracała do nas razem z mulatem.
- Słodki Jezu na wrotkach, głowa mi zaraz eksploduje - wymruczała podchodząc do mnie.
Ułożyła głowę na moim ramieniu i westchnęła głośno.
- Pezz, ile razy ci mówiłam żebyś tyle nie piła? - zrobiłam młynka oczami głaszcząc plecy przyjaciółki.
- Założę się, że dużo i że teraz zrobisz to jeszcze raz - odparła cicho, a jej oddech głaskał moją skórę.
Zachichotałam. Czasami Perrie przypominała mi Charlotte z Ekipy z New Castle, przysięgam. 
  
*

 Po pierwszym, niezbyt urozmaiconym śniadaniu tutaj wspólnie ustaliliśmy, że trochę rozejrzymy się po wyspie. Każdy założył wygodne ubrania i porządne zakryte buty, chłopaki wzięli plecaki z jedzeniem i najpotrzebniejszym rzeczami. Byliśmy gotowi, żeby podbić ten kawałek lądu! Zaczęliśmy od lasu. Przysięgam, że wyglądało tam jak w dżungli. Okej, co ja mówię? To była dżungla!
Za przewodnika wybraliśmy Liama, on jako jedyny był najbardziej rozgarnięty po wczorajszej imprezie, w zasadzie był najbardziej rozgarnięty mimo wszystko.
- Liaś, zwolnij - krzyknęła El maszerująca jako ostatnia.
Całą grupą przystanęliśmy spoglądając w kierunku jej i Lou idących, jako ostatni. No oczywiście.. księżniczka Eleanor i jej humorki. A to jej za gorąco, a to za szybko idziemy, no błagam. Nawet Dan dotrzymująca kroku swojemu chłopakowi była niezadowolona, a to zawsze ona miała z nią najlepszy kontakt.
- Daj spokój Elka. Chcesz się ciągnąć, jak żółw? - spytał Niall pożerający kanapkę z szynką.
Brunetka w odpowiedzi wywróciła teatralnie oczy do góry nogami i szepnęła coś do Louisa.
- Idziemy, czy będziemy tak stać?- wtrącił się poirytowany Zayn.
- Możemy kontynuować? - "przewodnik" zwrócił się z pytaniem do naszej księżniczki.
- Yhym - mruknęła ze sztucznym uśmieszkiem.
Przysięgam, że jeszcze chwila, a dopadłabym do niej i poszarpała ją porządnie za włosy. Cholera, nienawidzę takich panienek! 
Całe szczęście ponownie wróciliśmy na szlag podziwiając otaczające nas widoki. Pnie drzew zlewały się wysoką trawą i lianami. W niektórych miejscach nie udało nam się przeprawić przez ten gąszcz. Szliśmy po silnych skałach ułożonych w kształcie kamiennych schodów. Szczerze przyznam, że nigdy takiego czegoś nie widziałam, coś pięknego.
- Ajć. Pomocy!- słysząc krzyk odwróciliśmy się w stronę, z której dochodził.
Jakoś bardzo nie zdziwił mnie głos Calder, który bez kłopotu rozpoznałam. Ku zaskoczeniu, ani jej, ani Louisa nie było tuż obok nas. Obydwoje siedzieli parę metrów na jednym  z leżących po drodze fragmentów silnej kory.
- Co się stało?- Perrie jako pierwsza podeszła, by sprawdzić co się takiego wydarzyło.
- Coś mnie chyba ugryzło - wymamrotała jakby przez łzy pokazując już wszystkim zebranym wokół niej wypukłe, zaczerwienione miejsce.
- Jakie bydle - rzucił blondyn. - A jak Ci to wybuchnie?
- Przestań Niall, to nie jest śmieszne- upomniał go Liam.- Dasz radę iść?
- Ja.. nie..nie wiem -wyjąkała.
- Poniosę cię - powiadomił Lou
- Pomogę ci - klepnął go Harry oferując swoją pomoc.
- No oczywiście, kurwa - mruknęłam pod nosem.
Teraz to się wkurzyłam. Cały czas tylko El, Eleanor, Calder. Do cholery jasnej, niech ta dziewczyna się ogarnie i odwali od mojego Harry'ego! Nie zamierzałam dalej przyglądać tej całej szopce. Najwygodniej było mi po prostu odejść. Wyrzeźbione drzewne posągi wydały mi się bardziej interesujące, szczerze mówiąc to bardzo intrygujące, skąd one się tutaj wzięły? Nieważne. Wszystko byleby daleko od nich.
   Słyszałam tylko głośne dyskusje pozostałych i jęki Eleanor. Przewróciłam oczami powracając do oglądania posągów. Były to trzy głowy wyrzeźbione z jakiegoś jasnego drzewa. Ich twarze były pomalowane na kolorowo, a na dole było mnóstwo znaków. Pewnie to jakiś nieznany mi język. Naprawdę zaintrygowało mnie to co tam znalazłam. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie zawołać pozostałych żeby im pokazać, ale stwierdziłam, że to zostanie moją małą, słodką tajemnicą. A co! Oglądałam z uwagą posągi, pochłaniałam szczegóły i z każdą minutą coraz bardziej zastanawiało mnie skąd one się tu wzięły. A może ktoś tu jednak mieszka...
- Dobra, właśnie zgubiliśmy pierwszego członka załogi. Niech mi ktoś tu powie gdzie na litość Boską jest Mercedes?! - zachichotałam słysząc zdesperowany krzyk Liama.
Wszyscy zaczęli się wracać i wołać moje imię. To naprawdę było zabawne i bardzo satysfakcjonujące, bo chociaż raz to ja byłam z centrum uwagi. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na rzeźby i odwróciłam się, żeby wrócić do pozostałych. W połowie drogi spotkałam Zayna, który grzebał po krzakach.
- Nelson, tu jesteś! - słyszałam w jego głosie ulgę.
- Musiałam tylko siusiu - skłamałam. - Aż tak się o mnie martwiliście?
- Skarbie, o ciebie zawsze - puścił mi oczko. Kiedy on się tego oduczy?
Skrzyżowałam ręce na piersiach idąc za nim aż doszliśmy do naszej alejki. Zebraliśmy się z powrotem w grupę i w miarę sprawnie wróciliśmy do namiotów. 

*

   Wieczorem postanowiliśmy urządzić znowu ognisko, ale tym razem miało być bez alkoholu. Tylko kiełbaski, rozmowy, śpiewanie piosenek i gitara Niall'a. Nikt nie miał zbytniej ochoty na jakiś ostry melanż, bo wszyscy byli wyczerpani. Po tym jak wróciliśmy z wycieczki siedzieliśmy jeszcze ponad dwie godziny w wodzie wygłupiając się jak małe dzieci. Padam na twarz...
Słońce już zaszło, więc pomimo braku wiatru zrobiło się trochę zimno. Tak jak większość dziewczyn poszłam do namiotu po cieplejszą bluzę. Pogrzebałam chwilę w swojej torbie ostatecznie wyjmując granatowy polar. Założyłam go na siebie i wyszłam. Chciałam usiąść obok Harry'ego i wtulić się w niego żeby poczuć ciepło, które od niego biło, ale loczka standardowo już nie było. Siedział przy El. Spojrzałam na nich spod byka i usiadłam na pieńku. Perrie, która miała miejsce obok mnie popatrzyła na mnie i posłała mi pokrzepiający uśmiech. Też widziała, że coś jest na rzeczy. Harry gdy tylko zauważył, że wróciłam usiadł obok mnie i jakby nigdy nic objął mnie ramieniem. Odepchnęłam go mrucząc pod nosem.
- Co jest? - spytał.
- Naprawdę, jeszcze pytasz? - spojrzałam na niego. - Jesteś żałosny.
- Ja nic nie zrobiłem - bronił się. 
- Po co do niej szedłeś, znowu?! Cały dzień siedzisz z Eleanor, flirtujesz z nią. Harry, co to ma być?! - nawet nie zauważyłam jak mój spokojny głos przemienił się w krzyk. 
Oczy wszystkich zwróciły się na nas, ale nikt nie ważył się przerywać kłótni. 
- Mercedes, masz paranoje!!! - Harry podobnie jak ja kilka chwil wcześniej wstał. - To tylko moja przyjaciółka, pytałem czy dobrze się czuje!
- Po raz setny dzisiaj! - dodałam wkurzona.
- Wiesz co? Jesteś cholerną egoistką, Mercedes! I w dodatku jesteś o wszystko zazdrosna. Tylko niszczysz te wakacje!!! - wyrzucił ręce do góry.
Był cały czerwony, jego mięśnie się napięły, a zielone oczy patrzyły na mnie groźne. 
- Tak?! A ty myślisz, że jesteś święty?! Dupek z ciebie, żałosny dupek!!! - warknęłam, a z moich oczu popłynęły łzy.
- Myślałam, że jesteś trochę bardziej ogarnięta, Mercedes! Pieprz się!!! - krzyknął, a każde jego słowo przesiąknięte było jadem. 
- A żebyś wiedział, że będę się pieprzyć, ale na pewno nie z tobą! - odgryzłam się.
Po tym już nic nie powiedział. Danielle wstała i chciała do mnie podejść, ale w porę ominęłam ją.
- Idę  na spacer - rzuciłam cicho ocierając łzy z policzka. - Sama.
Ku mojemu zdziwieniu nikt mnie nie gonił. I dobrze. Ruszyłam w stronę lasu. Nie było jeszcze zupełnie ciemno, ale powoli mrok ogarniał całą wyspę. Czułam się trochę nieswojo idąc sama po tym wielkim lesie. Drzewa wydawały się jeszcze większe. Każdy szelest sprawiał, że dreszcz przechodził przez moje ciało, ale gdy wreszcie stanęłam przy trzech posążkach byłam spokojniejsza. Wzięłam kilka głębokich wdechów. W głowie nadal słyszałam krzyki moje i Harry'ego. Łzy wyznaczyły mokrą ścieżkę po moim policzku. Nawet nie chciałam ich wycierać. Usiadłam opierając głowę o jedną z rzeźb i zaczęłam przyglądać się uważniej wyrytym znakom. Próbowałam wyrzucić z pamięci całą tą kłótnię i skupić się na literach. 
    Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się dopiero kiedy poczułam trzęsienie. Otworzyłam szeroko oczy przerażona jak nigdy. Ziemia się trzęsie? Rozejrzałam się dookoła, rzeźby się trzęsły. Autentycznie. Zerwałam się na równe nogi. 
- Boże... - jęknęłam. 
Stwierdzenie, że się bałam byłoby błędem - ja prawie srałam ze strachu w gacie! Na wyspie było już ciemno. I wtedy, w ciągu milisekundy cały blask księżyca przeniósł się na posągi. Te przestały się trząść. Wokół zrobiło się strasznie jasno. Na tyle, że musiałam mrużyć oczy żeby przyzwyczaić się do światła.
 - Aaa! - pisnęłam momentalnie zasłaniając dłonią usta. Co robisz, głupia? - skarciłam się w myślach. Dźwięk łamanych nieopodal gałęzi wywołał jeszcze większy przypływ adrenaliny w moim organizmie. Osłupiona nie wiedziałam czy uciec, czy zostać i zobaczyć co się stanie. Gdy w końcu zmądrzałam, stwierdzając, że najlepszym rozwiązaniem byłaby ucieczka czarny cień znacznie przybliżył się do mojej postaci. Czyżby było już za późno? 
Odsunęłam się, chowając pod liściastą koroną jednego z drzew. Bezskutecznie. Wysoka sylwetka nieznajomego po chwili stała już przede mną. Przez chwilę staliśmy nieruchomo. Zero wypowiedzianych słów, zero czynów, gdyby chciał mnie zabić już by to zrobił, prawda? Nieśmiało zbliżyłam się, choć nie miałam pewności co do jego zamiarów, w każdej chwili mogłam dostać kamieniem w głowę, lub nożem w brzuch, mimo wszystko zaciekawiona podeszłam bliżej.Chcą ujrzeć jego twarz w tajemniczym blasku, światło zgasło pozostawiając cień na Ziemi. Zniknął księżyc i gwiazdy. Czy ja umarłam?
- Zostaw mnie - krzyknęłam czując na swoim ramieniu czyjąś rękę.
- Spokojnie -odezwał się nieskazitelny głos wywołując nowy przypływ dreszczy na moim ciele. - Nic ci nie zrobię, zaufaj mi. - trochę mnie uspokoił, choć nadal serce waliło jak dzwon, a oddech był szybszy.
W mgnieniu oka ponownie ujrzałam światło. Najjaśniejsza z gwiazd wyłoniła się zza chmury oświetlając nieznajomego. Blask księżyca padający na jego twarz dokładnie podkreślił jego rysy, kształtny nos. Oczy wydały się czarne, ale wokół panował półmrok, nie wszystko było wyraźne i wydawało się autentyczne. Umięśniony tors opinała idealnie dopasowana koszulka, na którą zarzucona była koszula w kratkę.
- I jak? - spytał przerywając moją dokładną analizę jego sylwetki. - Podoba ci się mój wygląd?- zaśmiał się widząc moje skrępowanie.
- Yyyy.. - zaczęłam spuszczając wzrok w dół.
- Dobra, wszystko wiem - uśmiechnął się, a moim oczom ukazały się jego dołeczki. - Jestem Justin - wyciągnął w moim kierunku rękę, a drugą przeczesał zaczesane do góry blond włosy.
- Mercedes - wymamrotałam.
Jego głębokie oczy patrzyły wprost w moje. Speszona szybko przeniosłam wzrok w górę.
- Co to było? - spytałam wpatrując się w tarczę Księżyca.
- Zaćmienie? - wyczułam ironię w jego głosie. - Tak mi się bynajmniej wydaje.
- A te posągi, ten blask? - zaczęłam wyliczać wszystkie dziwne zjawiska dziejące się kilkanaście minut wcześniej.
- Nic nie widziałem.- odpowiedział od razu, bez chwili namysłu.
Był obojętny, jakby coś ukrywał.
  Na tej wyspie coś się dzieje, coś niesamowitego, niesłuchanego. Oby nic nam się nie stało. Chyba powinniśmy ją jak najszybciej opuścić...


 I jest drugi rozdział :) 
Przepraszamy, że tyle musiałyście czekać. Mamy nadzieję, że się spodoba, bardzo się starałyśmy :))
Liczymy na szczerą opinię :)




CZYTASZ = KOMENTUJ 

Całuję 
Dżaś xo ; ) 

11 komentarzy:

  1. Niesamowity *.* ♥
    Czekam z niecierpliwością na następny ;) ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. genialnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszecie pod rozdziałami, że liczycie na szczere komentarze, ale to jest bez sensu, wiecie o tym ?
    Pod poprzednim rozdziałam wyraziłam swoją niedługą opinię na jego temat z paroma uwagami, liczyłam, że w tym te błędy się już nie powtórzą. Jednak nic z tego. Ile razy mam to jeszcze powtarzać ? OPOWIADAŃ NIE PISZĘ SIĘ JĘZYKIEM POTOCZNYM. Albo nie czytałyście komentarza albo nie wiecie co to znaczy. Dla pewnością rozwieje tą niepewność. Język potoczny to taki język, którym mówimy na co dzień. Używamy wiele skrótów, które tak naprawdę nie istnieją w naszym ojczystym języku. Takim przykładem jest 'srałam w gacie' kto normalny używa do cholery takich wyrażeń w opowiadaniach. Z kolei takich wyrazów jak 'dziadostwo' też się nie używa. Mogłyście/ mogłaś zastąpić go innym wyrazem, od tego jest słownik synonimów. W jakim celu napisałaś aż trzy wykrzykniki, jeden by wystarczył { nawet wtedy wszyscy by zrozumieli, że się kłócili } Mogłabym się czepiać też do 'suka', ale daruję sobie, bo to jeszcze nic strasznego. A i darujcie sobie słowa 'kurwa' tak jak kiedyś już wspomniałam to razi w oczy i zniechęca do czytanego tekstu. Starajcie się nie wplatać do tekstu tyle dialogów, bo jest ich odrobię za dużo.

    Mam taką prośbę albo nie piszcie pod rozdziałami 'liczymy na szczerą opinię', a jeśli już tak piszecie to stosujcie się do uwag, które otrzymałyście, bo chyba takim celem jest pisanie tych słów.

    Życzę weny, xx.
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale zastąpicie te wyrazy innymi : )
    PS. Jak na tydzień to dosyć krótki rozdział, xd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no weź, może i nasz język jest piękny, ale bez przesady ;)
      To opowiadanie jest opowiadaniem młodzieżowym, a jak wiadomo młodzież rozmawia językiem potocznym i często używa wulgaryzmów.
      W pewnej książce, którą wydano i wiele osób ją kupiło też wystąpiło słowo 'kurwa'.
      To żadne przestępstwo :)
      Nie ma ludzi idealnych, każdy ma prawo się zezłościć w myślach, pokłócić z chłopakiem itp.
      Więc nie ma co się gorączkować.
      To przecież jest zwykłe opowiadanie, a w opowiadaniu może się dziać wszystko to, czego chce jego autor.
      Co do rozdziału to bardzo mi się podoba, zwłaszcza dlatego, że bohaterowie nie są idealnymi lalkami i mają swoje słabości.
      Gratulacje dla autorek! :)

      Usuń
  4. Wow super rozdział! Powinnyście obie zostać pisarkami ;)Czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. niesamowite opowiadanie ♥♥♥♥
    pisz szybko następny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko,jak fajnie było wejść tu i zobaczyć nowy rozdział ♥
    Opowiadanie strasznie mi się podoba,już bym chciała następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog i cudny rozdział *.* Mogłabyś informować mnie o następnych? @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  8. asdjkfomfgeifhewofewofjw *.* cudoooo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Łał :D Super ;* Hah xd Harry i ta sytuacja w namiocie - mrauu <33 Styles podrywa El -.- Gosh xx hahaha XD Akcja z blondwłosą torpedą, znaną również jako Perrie Edwars, rozwaliła mnie ;D Agh, fajnie byłoby ich poznać :> Wycieczka była .. interesująca ;) Ale Elka oczywiście musiała wszystko popsuć -,-' Żaal :C Ale opowiadanie i tak jest świetnie ^^ *u* Posągi .. Musiały być naprawdę ładne, skoro Mercedes aż 'zgubiła' się od reszty wycieczkowiczów : D Jup, nie ma to jak wakacje na bezludnej wyspie z paczką przyjaciół i jedną głupią zołzą xd Kłótnia pomiędzy Mer a Hazzą była dziwna D: Głupia Eleanor, czy ona zawsze musi rozbijać jakiś związek ? :C Jakby co, to ja ją lubię, ale w tym opowiadaniu mnie denerwuje i to mocno xx Ale i tak jest bosko ♥ Po prostu takie hanxuebcubr *.* Świetna historia <3 Kocham cię :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się to z serialem Zagubieni. lol XD Rozdział świetny. Nigdy nie czytałam takiego ff. Bardzo oryginalne :)
    @HiMyHarry

    OdpowiedzUsuń