czwartek, 25 lipca 2013
03. Rozdział trzeci
*Muzyka*
Cisza, która dzieliła mnie i Justina była co najmniej niezręczna. Rozglądałam się dookoła zawijając na palcu kosmyk swoich włosów. Na szczęście wszystko wróciło już do normy. Księżyc zaczął świecić swoim blaskiem, posągi stały spokojnie.
- Mieszkasz tu? - wzdrygnęłam się lekko słysząc pytanie skierowane w moją stronę.
Spojrzałam na chłopaka. Stał jakiś metr przede mną z rękami schowanymi w kieszeniach swoich spodni. Oblizał usta ciągle na mnie patrząc.
- Nie - odpowiedziałam w końcu. - Przyjechałam tu z przyjaciółmi na wakacje.
- Dobrze wiedzieć - uśmiechnął się delikatnie.
Odwzajemniłam ten gest po czym przeniosłam wzrok na swoje stopy. Patrzenie się w jego oczy było dla mnie krępujące.
- Wracasz już, czy zostajesz tu? - zadał mi kolejne pytanie.
- Chyba będę już wracać - odparłam. - Jest późno.
Zdałam sobie sprawę, że naprawdę było już późno. Powinnam wracać, choć nie było mi to na rękę. Wyminęłam Justina i zaczęłam iść w kierunku plaży kiedy usłyszałam jak mnie woła:
- Mercedes, zaczekaj!
Odwróciłam się i ujrzałam biegnącego za mną blondyna. Dogonił mnie i stanął obok.
- Pomyślałem, że moglibyśmy wrócić razem - podrapał się po karku. - Wiesz, we dwoje zawsze raźniej.
- Jasne, możemy - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do przodu.
Szliśmy w ciszy. Jedyny dźwięk, który słyszeliśmy do trzeszcząca pod naszym ciężarem ściółka leśna i różne odgłosy wydawane przez tutejsze zwierzęta, głównie ptaki. Muszę przyznać, że było tam naprawdę mrocznie i z jednej strony cieszyłam się, że ktoś szedł ze mną. Popatrzyłam na Justina kątem oka. Szedł wpatrzony w swoje czerwone supry jakby głęboko nad czymś myślał.
- To ty przyjechałeś tu wczoraj z dziewczyną? - zapytałam.
W mojej głowie pojawił się obraz pary wychodzącej z luksusowego jachtu i spoglądającej na nas z daleka.
- Co? - uniósł głowę. - Przepraszam, zamyśliłem się.
- Pytałam, czy to ty wczoraj przyjechałeś tu z dziewczyną - powtórzyłam wyraźnie.
- Och, tak - westchnął.
- A gdzie teraz jest? - ciągnęłam temat. No co? Byłam ciekawską osobą.
- Kto? - potrząsnął głową.
- No ta dziewczyna - rozjaśniłam.
- Tamara? Ona chciała zostać w namiocie. Pewnie już śpi - wyjaśnił krótko i rzeczowo.
Chyba nie lubił o niej rozmawiać. Tak przy najmniej mi się wydawało.
- A wy jesteście razem? - ugryzłam się w język po tym jak to powiedziałam.- Przepraszam, zbyt osobiste pytanie.
Zarumieniłam się, ale szybko to ukryłam chowając twarz we włosach. Justin szedł dalej bez słowa jakby kompletnie ignorując moje pytanie.
- Tak, jesteśmy parą - powiedział nagle cicho.
- Fajnie - uśmiechnęłam się. - Wiesz, pomyślałam, że może chcielibyście kiedyś do nas wpaść. Wieczorami zawsze organizujemy ogniska. Może być fajnie razem.
Chciałam porządnie się zachować, a wydawało mi się, że Justin to całkiem miły facet, chociaż był trochę dziwny, ale kto nie jest...
- Dziękuję za propozycję, ale nie sądzę, żeby Tamara miała ochotę. Ona jest dość... specyficzna - odchrząknął.
- Dobra, jak tam chcecie - włożyłam ręce do kieszonek od bluzy.
I znowu tak cholerna cisza. Czemu było aż tak niezręcznie?
Las już powoli się kończył. Wysokie drzewa, liany i trawa sięgająca kolan zamieniły się w piaszczystą plażę. Do uszu dobiegł szum morza, a moją skórę zaczął drażnić lekki wiatr.
- Juuustin! - prawie dostałam zawału słysząc ten przeraźliwy pisk.
Gwałtownie przekręciłam swoją głowę w stronę, z której dobiegał ten krzyk. Moim oczom ukazała się idąca do nas postać. Na pewno była to kobieta. Zatrzymała się przed nami. Miała na sobie długą, zwiewną sukienkę w kwiaty i na to zarzucony czarny kardigan. Jej długie, ciemnobrązowe włosy opadały kaskadami na szczupłe ramiona, a grzywka zasłoniła jej oczy. Była zdecydowanie piękną dziewczyną, chociaż nie widziałam do końca jej twarzy.
- Gdzie ty tak długo byłeś?! - uderzyła chłopaka w ramię.
Widziałam tylko jak ten przewraca oczami.
- Byłem na spacerze, tak jak ci mówiłem - odpowiedział spokojnie jednak widziałam jak jego mięśnie się napinają.
- A to kto? - nieznajoma popatrzyła na mnie srogo.
Przygryzłam wargę, nie wiedziałam czy się przedstawić, czy coś...
- To jest Mercedes. Spotkałem ją w lesie - Justin mnie wyręczył. - Mercedes, to jest Tamara.
- Cześć. Miło mi poznać - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam dłoń do dziewczyny.
Chwilę się wahała, ale ostatecznie uścisnęła ją i powiedziała unosząc kąciki swoich ust do góry:
- Hej, mi też jest miło.
Choć uśmiech zagościł na jej twarzy, jej wzrok nadal był chłodny, podobnie jak sposób, w jaki się do mnie zwracała. Justin miał rację, nie przypadł jej do gustu pomysł z dołączeniem do naszej grupy, wspólnego ogniska i goszczenia się na tej wyspie. Mimo wszystko drobny szantaż i mój urok osobisty każdego zachęci do zmiany decyzji. Również zazdrość o blondyna trochę nam pomogła, w celu uzyskania jej zgody.
Wspólnie w trójkę ruszyliśmy do reszty moich znajomych. Dziewczyna szła blisko swoje chłopaka, jakby chciała podkreślić, że należy do niej. Irytuje mnie takie zachowanie. Nie jestem jakąś szmatą, czy dziewczyną o podobnej opinii, nigdy nie odbiłam nikomu faceta, nawet nie uważam się za ładną, a mimo wszystko i tak jestem tą najgorszą. Trochę zdziwiło mnie nastawienie osiemnastolatka. Jakby starał się uzyskać przestrzeń pomiędzy nim, a Tamarą. Nawet częściej odzywał się do mnie, pytając o najmniejszy szczegół. Z chęcią opowiadałam mu o Harry'm i naszych wspólnych przyjaciołach. Dużo uwagi poświęciliśmy też posągom, przy których mieliśmy szczęście się poznać. Ich położenie tutaj dziwiło go, tak samo, jak mnie i choć nie przeżył tego trzęsienia, rozumiał mój lęk i co ważniejsze nie myślał o mnie, jak o wariatce.
- Już jesteśmy - poinformowałam, kiedy zostało nam kilka kroków, by dojść do centralnego skupiska.
- Sympatycznie. Zawsze tak siedzicie? Tak razem, wspólnie, wszyscy? - przyjrzał się wszystkim po kolei, dokładnie zapisując w swojej pamięci ich wygląd.
Poznałam to po mimice twarzy - długotrwałe spojrzenie na jedną osobę, jakby starał się przypomnieć sobie, czy już jej przypadkiem skądś nie zna.
- Zazwyczaj - wyjąkałam.
Justin uniósł kąciki swoich ust do góry.
- Mercedes!- krzyknęła podbiegając do mnie Dan - Gdzie byłaś tyle czasu? Martwiliśmy się - przytuliła mnie mocno do siebie, poczułam tylko, jak wszyscy kierują swoje oczy na nas.
- Niepotrzebnie - odparłam patrząc na Harry'ego, który wstał.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy o też martwił się o mnie, a może był zajęty Elką.
- Byłam tylko na spacerze - uśmiechnęłam się wyjaśniając przyjaciółce.
Dopiero po chwili pytający wzrok Pezz skierowany na moich nowych znajomych przypomniał mi o ich obecności.
- A... pozwólcie, że Wam przedstawię to jest Justin - wskazałam na blondyna, który podniósł dłoń, w geście przywitania - i Tamara - za mojej osoby wyłoniła się dziewczyna.
- Cześć - wymamrotała.
- O, cześć - przeżuwając zgromadzone w ustach jedzenie, odezwał się Horan - Jestem Niall - podszedł do dziewczyny, wyciągnął dłoń i ze swoich czarującym uśmiechem przywitał się.
- Nialluś, blondasku nie zapominaj o nas - odchrząknął Zayn przypatrując się zalotom kolegi.
- A no tak - lekki rumieniec oblał policzek chłopaka. - To Zayn, Perrie, Harry, Liam, Louis, Eleanor - wskazał ręką po kolei - Danielle stoi koło Mercedes - dodał przypominając sobie o dziewczynie Payne'a.
- Miło m...
- Miło nam - przerwał jej Justin obejmując ją ramieniem - Was wszystkich poznać.
- Zaprosiłam ich, do nas na ognisko. Sami tutaj przyjechali, a przecież my mamy dużo miejsca - wyjaśniłam.
- Świetny pomysł - poparł mnie Liam, choć i tak widziałam oburzone spojrzenia niektórych.
Fakt, mieliśmy być tutaj tylko my, ale skoro i oni są sami, to dlaczego nie możemy się połączyć? Razem raźniej, nieprawdaż?
- Chodźcie do nas - zaproponował brunet.
- Siadajcie - nakazał Zayn.
- Napijecie się czegoś? - spytał chwytając w dłoń kubeczek.
Zostałam w tym samym, miejscu, w którym się zatrzymałam z dala przypatrując się wszystkim. Choć co chwila spoglądały na mnie przyjaciółki zapraszając, bym do nich dołączyła, wolałam trzymać się na uboczu, tylko wzrokiem przekazując im, że wszystko w porządku. Nie ciągnęło mnie zbytnio do rozbawionej El, nie miałam nawet ochoty na nią patrzeć, a przecież jeszcze tyle czasu miałyśmy spędzić na tej wyspie razem.
- Przepraszam - usłyszałam cichy szept za swoimi plecami.
Nerwowo odwróciłam się i ujrzałam stojącego Harry'ego. No tak, zniknął mi parę minut temu z pola widzenia.
- Wystraszyłeś mnie - szepnęłam odwracając się z powrotem w kierunku znajomych.
- To chyba ty mnie.. zniknęłaś na tak długo, nawet nie wiem, gdzie byłaś - przybliżył się stając obok.
- Tam, gdzie rano spacerowaliśmy. Musiałam się przejść. - wyczuł moją obojętność bo od razu chwytając mnie za ramiona zwróciwszy w swoją stronę.
- Przepraszam - wyszeptał ponownie spoglądając w moje oczy - Między mną, a Eleanor do niczego nie doszło i nie dojdzie. Ciebie kocham - próbował mnie przytulić, ale wyrwałam się.
- Wiesz Harry, jest tylko jeden problem - zdziwiony wciąż patrzył mi w oczy - Ja ci już nie wierzę - burknęłam odchodząc.
Nie przeszłam trzech kroków, a poczułam jak brunet zacisnął swoją dłoń na moim nadgarstku. Przybliżył się do mnie i wyszeptał:
- Skarbie, porozmawiajmy proszę.
Przygryzłam wargę spoglądając na Styles'a. W jego zielonych oczach potrafiłam wyczytać skruchę i wyraźny smutek. Potem popatrzyłam na moich przyjaciół siedzących przy palącym się ognisku. Byli na tyle zaciekawieni nowym gośćmi, że nikt nie zwracał uwagi na naszą dwójkę. Przełknęłam ślinę, karcąc się w myślach za to co miałam zrobić.
- Dobrze, niech ci będzie.
Na jego usta wkradł się uśmiech.
- To może się przejdziemy - zaproponował.
Pokiwałam głową. Harry chciał chwycić moją rękę, ale w ostatniej chwili ją cofnął.
Szliśmy brzegiem morza. Ciepła woda uderzała w nasze stopy mieszając się z piachem. Było już zupełnie ciemno, nie wiedziałam, która godzina była dokładnie, ale pewnie koło trzeciej w nocy. To dlatego czułam się taka zmęczona.
- Chyba oboje trochę przesadziliśmy... -zaczął.
- Chyba - mruknęłam.
- Ale naprawdę się o ciebie martwiłem, szukałem cię. Nie rób tego więcej, proszę - stanął przede mną i objął ręką mój policzek głaszcząc do delikatnie.
- A ty nie podrywaj innych dziewczyn. To niedopuszczalne, Harry. Pomyśl jak się wtedy czułam - w moich oczach zebrały się łzy na samo wspomnienie o tym jak mój chłopak zachowywał się wobec innej laski.
- Ja nikogo nie podrywałem - powiedział stanowczo.
- Naprawdę? Znowu zaczynasz?! - gwałtownie odepchnęłam jego dłoń z mojej twarzy. - Z tobą nie da się rozmawiać!
Stałam przed nim z rękami założonymi na piersiach. Łzy bezsilności spływały po moich policzkach. Byłam wściekła. Jak on mógł?! Myślałam, że chce się pogodzić. Idiotka ze mnie...
- Dobra, przepraszam Mercedes - ponownie się do mnie zbliżył.
- Za co? - uniosłam brew do góry.
Chłopak odetchnął głęboko.
- Za to, że podrywałem Eleanor... - wymruczałem. - Może rzeczywiście, przekroczyłem granice i przepraszam. Możemy się pogodzić?
Byłam w totalnej rozsypce. W jednej chwili uparcie stawiał na swoim. Mówił, że nikogo nie podrywał, a w drugiej przepraszał za flirtowanie. O co mu chodziło? Naprawdę żałował, czy po prostu chciał mieć wszystko z głowy?
Chwyciłam się za głowę, a stłumiony krzyk wydobył się z moich ust. Zamknęłam oczy, z których łzy ciekły ciurkiem i próbowałam jakoś wyzwolić wszystkie emocje, które kłębiły się we mnie.
- Mercedes... - wycedził Harry.
Chwilę potem silne ramiona loczka obejmowały mnie, a jego usta całowały mój policzek. Wtedy kompletnie się rozkleiłam. Płakałam przyciśnięta do piersi chłopaka. On mnie uspokajał ci jakiś czas głaszcząc moje plecy.
- Shhh... Spokojnie, wszystko będzie dobrze - powtarzał. - Nie płacz.
- Ja... ja już nie wiem co mam robić. Jesteś dupkiem, ale cię tak cholernie mocno kocham - szlochałam.
Taka była prawda. Sama nie wiedziałam jakim cudem Harry był zarazem moim aniołem i wrogiem. Chyba to jego urok.
- Przepraszam - szepnął. - Postaram się poprawić.
Ujął mój podbródek i posłał mi uśmiech po czym potarł swoim nosem o mój i złączył nasze czoła. Jego zielone tęczówki wpatrywały się prosto w moje. Odgarnął włosy z mojej twarzy i powiedział:
- Kocham cię.
Przymknęłam oczy, a on złożył na moich wargach czuły pocałunek.
- Pogodzeni? - spytał.
Zachichotałam przez łzy.
- Chyba tak - wzruszyłam ramionami.
Harry splótł razem nasze palce i otarł łzy z mojego policzka.
- To co? Chyba wrócimy do imprezowiczów. Tak w ogóle to jak ty spotkałaś tego całego Justina? - ruszyliśmy z powrotem do ogniska.
- Nieważne... - odparłam.
Styles zachichotał i dodał z chytrym uśmieszkiem:
- Panno Nelson, czy pani coś ukrywa?
Uderzyłam go żartobliwie w ramię śmiejąc się. Harry był jaki był, ale zawsze potrafił mnie rozśmieszyć.
Wróciliśmy do obozowiska. Myślałam, że zastanę grupkę przyjaciół śpiewających piosenki przy ognisku, ale co się okazało? Wszyscy siedzieli zachlani i gadali od rzeczy. Czyli nic nowego właściwie...
- Miało dziś nie być alkoholu - stanęłam na środku patrząc na kompletnie pijanych przyjaciół.
- Oj, patrzcie kto wrócił. Nasze zakochane gołąbeczki! - zagruchała Perrie unosząc do góry puszkę piwa. - Ich zdrowie!
Popatrzyłam na Harry'ego, stał równie zdziwiony jak ja.
- Czy mi się wydaje, czy Edwars miała już nie pić? - spytał po chwili rozbawiony.
- Miała, to dobre określenie - zachichotałam.
Mierzyłam wzrokiem każdego po kolei. Pijana El była chyba po raz pierwszy w pełni zajęta Louisem. Danielle śmiała się, gdy Liam szeptał jej coś do ucha. Niall bacznie przyglądał się Tamarze, Zayn popijał piwo zaciągając się papierosem. Zaciekawiło mnie zachowanie Justina - blondyn siedział z boku oparty o duży głaz wpatrzony w niebo. Nie mogłam odczytać z ruchu jego ust ani jednego słowa, jakby mówił nie w naszym języku.
- Kochanie - szturchnął mnie Harry, a ja aż podskoczyłam. Po dzisiejszych przeżyciach zdecydowanie łatwiej mnie przestraszyć. - Wystraszyłaś się?
- Nie, to ty tak na mnie działasz - przygryzłam dolną wargę puszczając chłopakowi oczko. - Chodź, zgarniemy ich do namiotów- jak zaproponowałam, tak uczyniliśmy.
Jako pierwszych odstawiliśmy Dan i Liasia. Grzecznie powędrowali z nami, ciesząc się sobą ułożyli się w swojej bazie. Podobnie Zayn z Perrie. Blondynka przed położeniem się musiała mi opowiedzieć, jedną ze swoich śmiesznych historii i dołączyła do chłopaka. Z Eleanor i Louisem też sobie poradziliśmy. Choć początkowo chcieli przespać się na piasku, w końcu udali się do namiotu. Horan od razu grzecznie powędrował do siebie. Zostali nam tylko Tamara i jej chłopak.
- Ja ją, ty Justina? - popatrzyłam na Loczka, a ten potwierdzająco kiwnął głową.
- No to hop gościu, idziemy spać - powiedział podchodząc do chłopaka.
- Dood, sterf almal vervul met die noodlot * - wybełkotałł blondyn dość głośno.
Zostawiłam w spokoju dziewczynę i podeszłam do chłopaków słysząc dziwne słowa Justina.
- Co ty mówisz?! - spytał poirytowany Harry. Był zmęczony, do tego nie zawsze znalazł w sobie tyle cierpliwości, żeby poradzić sobie z pijanym człowiekiem. - Bredzisz od wódki - syknął.
A Justin ponownie powtórzył swoje wcześniejsze słowa.
- Harry, nie podoba mi się to - szepnęłam odciągając ukochanego o gościa - Zostawmy go tutaj, co?
- Spokojnie. To tylko alkohol, przez niego tak przemawia - uspokoił mnie trzymając za rękę - Ale masz rację niech tutaj zostanie. Co z jego laską? - spytał i obydwoje odwróciliśmy się w stronę miejsca, gdzie ją zostawiłam. Pusto.
- Tam była - wymamrotałam zdenerwowana. - Boże, Harry gdzie ona jest?
- Mercedes wyluzuj - przytulił mnie mocno do siebie widząc jak po policzku spływają pierwsze łzy - Jest w namiocie Nialla - zaśmiał się- Patrz, jego namiot jest odpięty. Śpi obok niego - odwrócił mnie tak, bym miała dobrą widoczność.
* jez, Afrikaans - Śmierć, zginiecie wszyscy, wypełnia się przeznaczenie.
Taaadam :) Hahaha długi mi się wydaje ten rozdział xD Jak się Wam podoba? Postarałyśmy się dostosować do komentarzy, które zostawiliście i ograniczyłyśmy przekleństwa i język potoczny :) Mam nadzieję, że jest już trochę lepiej :D
Pamiętajcie - jeśli chcecie być infromowani o rozdziałach to zostawcie w zakładce "informowani" swój nick tt :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Prosimy o komentarze, one naprawdę dają siłę do dalszego pisania.
Dziękujemy :)
Klaudia xoxo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudny :)
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się kolejnego. ;)
OdpowiedzUsuńO matko swietny rozdzial i ta koncowka o jejku *o* Dobrze ze Mercedes i Hazz sie pogodzili ale Justin i te jego slowa mnie przerazaja o_O @Stylesowaa
OdpowiedzUsuńJest wspaniały. Przeczytałam pozostałe rozdziały i nie mam żadnych uwag :3
OdpowiedzUsuńŻYCZĘ WENY
Świetny, tak lekko mi się to czytało *o* i jest o wiele lepiej < moje poprzednie komentarze i uwagi, uwzględniłyście je, dziękuję > może i jest długi, ale właśnie to sprawia, że jest taki wspaniały. Ogólnie nie mam już ŻADNYCH szczególnych uwag, ale wytknę wam 2 drobne, niewiele znaczące błędy. Nie 3 w nocy, a 3 rano, bo to jest już nowy dzień. Plus Justin nie jest blondynem, ewentualnie ciemnym, ale chyba lepiej by było gdybyś pisała brunet. Jednakże jest jeszcze możliwość, że w opowiadaniu ma inny kolor włosów, co chyba nie wyszło by na jego korzyść, xd.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny, xx.
@kalafiorek__
strasznie mi się podoba. <3 Kath x
OdpowiedzUsuńhttp://amazingtimewith1d.blogspot.com/
http://imaginybytomlinsonowaandkaterine.blogspot.com/
http://happytimewithfivemen.blogspot.com/
Niesamowity...
OdpowiedzUsuńA Tamara... *_*
Ideał kobiety <3
genialny kiedy kolejne?
OdpowiedzUsuńCudowny ♥ Jestem ciekawa o co chodzi z tymi słowami Justina :* Mam swoje podejrzenia,zobaczymy czy zgadnę :3
OdpowiedzUsuńSuper, ale ciutkę za długi ;)
OdpowiedzUsuńAle ta Madame Horan się czepia! Masakra! to strasznie irytujące .. sprawdź lepiej sama jak napisałaś komentarz w zakładce fabuła, a dopiero potem czepiaj się innnych .. co do rozdziału to świetny, strasznie intryguje, oby tak daalej :*
OdpowiedzUsuńKochanie, to czepianie ludzie zwykli nazywać krytyką, a chyba po to tu jestem, żeby wyrażać swoją opinię na temat rozdziału, a od tego są komentarze. Gdyby nie było błędów ja nie miałabym czego wytykać, więc jeśli masz kogoś winić to autorkę nie mnie, która w przeciwieństwie do Ciebie była w stanie zaakceptować uwagi i zastosować się do nich. Poza tym to jest jej blog nie Twój, więc może lepiej zamknij buźkę i siedź cicho. To dziewczynko masz tupet, nawet nie masz wystarczająco odwagi, żeby nie pisać z anonima. A co do mojego komentarza niepotrzebnie przez przypadek postawiłam spacje, a teraz skupmy się na twoim komentarzu przepełnionym błędami :)
UsuńZdanie nie zaczynamy od 'ale', zdanie zaczynamy z dużej litery, a nie z małej, co zrobiłaś dwa razy pod rząd. Wyraz innych piszemy przez 2 dwa 'n' nie trzy, a dalej przez jedno 'a' nie przez dwa, popracuj nad ortografią :) W tak krótkiej wypowiedzi zastosowałaś powtórzenie, w takich sytuacjach używa się synonimów droga damo, ale jak widać połowa społeczeństwa, w której jesteś ty jest jeszcze za jaskiniowcami i zawsze stawia na łatwiznę. Poco pisałaś '..' czyżby zabrakło ci języka w gębie ?
Jesteś taka żałosna, że aż śmieszna. Sposób w jaki odnosisz się do ofensywy świadczy o tym, że ani trochę nie znasz się pisaniu i nie umiesz pogodzić się z komentarzami, które nie idą na twoją korzyść.
Powodzenia w dalszym życiu ; *
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńhahaha XD Uwielbiam cię, Madame Horan <33
Usuńmogesobiepisaacjakmisiepodoba i zadna gimbusiarabezprzyjaciol, ktora probuje. byc fajnale jej to nie wychodzinieza mieszami w glowie. beNNNNde pisac jak i co mi sie podoba !!!
OdpowiedzUsuńHejtuj z aninoma, jesteś taki wspaaaaaniały.
UsuńDziewczynko, spokojnie. I pisz sobie jak chcesz, mam na to wyjebane, ale z tym czepianiem sama zaczęłaś. Wyraziłam swoja opinię, tak ? To moja sprawa i Klaudii, nie Twoja, więc nie wiem z czym masz problem. Poco wytykałaś mi przypadkowy błąd ? No właśnie. Skoro ty czepiasz się szczegółów to i ja się czepiam. Gdybyś ty nie była gimbusiarą to raczej nie pisała byś w taki sposób, popełniając przy tym milion błędów, a ty bardziej nie zachowywałabyś się jak rozwścieczona pięciolatka. Bez przyjaciół, huh ? Nic o mnie nie wiesz, więc może w takim razie nie wypowiadaj się na mój temat. Z takim nastawieniem ty też nie znajdziesz, bo wątpię, żebyś teraz jakiś miała. Wcale nie próbuje być fajna, bo niczego nie jest mi to potrzebne.
UsuńTak sobie wyjaśniaj, nie mam konta. Skoro tak często hejtujesz ludzi może powinnaś sobie założyć to jebane konto, żeby nie być postrzegana jako desperata. Te słowa idealnie odnoszą się do Twojej osoby " kozak w necie, frajer w świecie '
'Piszę jak chcę, więc proszę mi tego nie wytykać' to po jakiego chuja przypierdoliłaś się do tego jak napisałam 'byłoby' ?
Jeśli nadal tak będziesz tak pisać, nikt nie będzie traktował cię poważnie, bo po takim piśmie mogę stwierdzić, że masz 11-12 lat.
Popieram Madame Horan ! ;) Weź się dziecko ogarnij, a nie hejtujesz z anonima :D Jesteś po prostu dzieckiem xd
UsuńCo do rozdziału, jest świetny, akcja już się rozkręciła, więc dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam bardzo ale kto hejtuje?
OdpowiedzUsuńfakt, ta madame horan strasznie meczy tymi uwagami .. od razu moqwie, pisze jak chce, i prosze mi tego nie wytykaac, a no i pisze z anonima, gdyz nie posiadam zadnego konta. wyjasniam to osobom ktore nie majaa co robic i czepiaja sie byle czego !
OdpowiedzUsuńSuper ! Czytałam 2, patrzę a tu już nagle 3 ! xd Spotkała Jusa, niedobrze D: W sumie to trochę jej wina, kiedy on ich pozabija :C Ale historia bardzo mnie zaciekawiła ;) Cieszę się, że Mer i Hazz się już pogodzili <33 W sumie to ja bym trochę potrzymała go w niepewności, ale to jest jeszcze lepsze ^^ *u* Uhuh, czyżby nasz farbowany blondynek imieniem Niall Horan się zakochał ? XD Skoro ta Tamara przyjechała z JuJu, to chyba też będzie 'zamieszana' w te morderstwa, tak ? Ugh, ale se Niall wybrankę znalazłeś :DD W dodatku zajętą .________. Jup, pogodzenia i już muszą opiekować się pijakami xD Ooo .. Boję się Justina i tej Tamary o.O Oboje mnie przerażają D: Jakie szczęście i nieszczęście, że nie zrozumieli słów Jusa :C Szlag -.- Okej, czekam na nn i życzę weny ♥
OdpowiedzUsuńTrochę przerażające :O Biorę przykład z Nialla i idę coś zjeść. Potem wrócę by czytać dalej :3 xo tt: @I_am_skyscraper
OdpowiedzUsuń