niedziela, 8 grudnia 2013

17. Rozdział siedemnasty


                                                                 *Piosenka*

*Perspekywa Mercedes*

     Wybiegłam na zewnątrz, jak tylko usłyszałam krzyki. W pierwszej chwili myślałam, że coś stało się leżącej na ziemi Perrie, jednak gdy moje spojrzenie samoczynnie powędrowało w kierunku ciała Nialla poskładałam elementy zagadki. Powstrzymałam się od nie wydania żadnego pisku, to z pewnością nic by nie pomogło, a jeszcze przeszkodziło.
Podeszłam bliżej. Obok Horanka kucał Justin próbujący jakoś opatrzyć jego ranną głowę. Uff, myślałam, że on... Jezu Chryste, całe szczęście!
- On żyje, prawda? - szepnęłam jeszcze do Jusa, by się upewnić w przypuszczeniach.
- Tak, chociaż wątpiliśmy w to – choć starał się odpowiedzieć na moje pytanie spokojnie, w jego głosie wciąż brzmiały nuty przerażenia. - Co z Pezz? - spojrzałam w kierunku blond dziewczyny. Klatka piersiowa wolno unosiła się w górę i w dół. Żyła. Gdyby nie był przy niej pomagający Zaynowi w budzeniu nieprzytomnej ukochanej Harry sprawdziłabym co z nią.
- Oddycha – wymamrotałam zdejmując bluzę na suwaku, którą miałam ubraną – Podłóż mu to pod głowę – poleciłam, jak i Bieber uczynił. Serce mi stanęło, gdy spostrzegłam ranę, z tyłu głowy Irlandczyka. - Na pewno on żyje?
- Tak.. nie sugeruj się wielkością rozcięcia , ważne, że oddycha - odparł Justin posyłając mi lekki uśmiech.
 Odwzajemniłam gest Justina po czym spojrzałam na leżącego na ziemi blondyna. Wyglądał tak spokojnie i delikatnie, zupełnie jakby spał. Jego delikatne rysy twarzy z połączeniu z bladą cerą i jasnymi włosami sprawiały, że wyglądem przypominał małego aniołka i za takiego zawsze go miałam. Nie przeżyłabym gdyby kiedykolwiek go zabrakło.
- Jak to się stało? - spytałam po dłuższej chwili milczenia.
Justin westchnął:
- Właściwie to był nieszczęśliwy wypadek, lepiej nie roztrząsać tego tematu. Zawołasz Louisa? Ktoś musi mi pomóc wnieść Nialla do namiotu.
Pokiwałam głową wstając z mokrego piasku i udając się do szatyna, który krzątał się niespokojnie mówiąc coś do siebie. Szturchnęłam do lekko w ramię, na co odwrócił się gwałtownie.
- Czego? - spytał ze złością. - Och, wybacz Mercedes.
- Nie szkodzi - uśmiechnęłam się lekko. - Pomożesz Justinowi przenieść Nialla do namiotu?
- Jasne, już idę - mruknął. - A co z nim?
- Wydaje się, że jest lepiej niż wygląda - odparłam sama kierując się do namiotu.
Byli tam już Zayn i Perrie, którzy przygotowywali miejsce dla Irlandczyka zaraz obok wciąż nieprzytomnej Danielle. Bez trudu ulokowali nieprzytomnego Horana na kalimacie. Był taki bezbronny, aż żal patrzeć. Nadal nie wiedziałam co się wydarzyło, choć przeczucia mówiły mi, że katastrofa może być spowodowana moją osobą. Ostatnimi czasy, to głównie ja byłam wszystkiemu winna. Wywoływałam każdy spór, zamieszanie, każda kłótnie, zazwyczaj nieświadomie, ale byłam prowokatorem tego wszystkiego.
- I co dalej? - spytałam włączając się w rozmowę Zayna z Louisem. Z pewnością im przerwałam, ale szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło w tym momencie.
- Z czym? - zdezorientowany Tommo przyglądał się mi, jak jakiejś wariatce. Serio, az tak źle wyglądam?
- Z tym wszystkim... chyba mi nie powiecie, że to co się dzieje jest normalne. - zaczęłam podnosić głos, by dotarło do wszystkich zgromadzonych wokół. - Nie dość, że ściga nas jakiś demon, to za moment sami zaczniemy się zabijać! - krzyknęłam spoglądając w kierunku Harry'ego.
Ten nic nie powiedział tylko schował twarz w dłoniach wzdychając głośno. Zignorowałam to kierując wzrok na Justina, który od kilku minut przyglądał mi się uważnie.
- Mercedes ma rację, musimy wymyślić jakiś dobry plan i wreszcie się stąd wydostać - powiedział zdecydowanie.
- Jak chcesz to zrobić? - Louis skrzyżował ramiona na piersi. - Ostatnio jakiekolwiek wyjście na zewnątrz kończyło się czyjąś śmiercią, jeśli nie zauważyłeś.
Szatyn prychnął.
- Więc zamierzasz czekać aż umrzemy w tym cholernym w namiocie? - Zayn warknął na przyjaciela.
Chciałam zainterweniować zanim wybuchnie kolejna kłótnia, ale dłoń Perrie na moim ramieniu powstrzymała mnie.
- Chodź, lepiej zajmiemy się Dan i Niallem - oznajmiła spokojnie.
Przytaknęłam kierując się do naszych nieprzytomnych przyjaciół.

*Perspektywa Justina*

- Mamy dwie możliwości: stanąć do walki i zwyciężyć albo od razu się poddać i czekać aż ta bestia pozabija nas po kolei - powiedziałem patrząc na Malika i Tomlinsona. - Cokolwiek to jest musi mieć jakąś słabość, jakiś czuły punkt. Znajdźmy go.
- Stary, popieram go - Zayn wziął łyka piwa. - Zróbmy coś.
Louis po raz kolejny przewrócił oczami:
- Co jeśli mogę wiedzieć? Mamy związany ręce. Nawet nie wiemy kim jest ta bestia.
Zaśmiałem się ironicznie.
- Nigdy nie oglądałeś horrorów albo chociaż jakiegoś dobrego kryminału? - zapytałem chichocząc ponuro. - Wystarczy przeanalizować każdy dziwny wypadek na tej wyspie i każdy znak, a dojdziemy do celu.
- No więc słucham - Tommo rozłożył ręce. - Co masz do powiedzenia?
Odchrząknąłem gotowy do przemowy. Od kilku dni każdą wolną chwilę spędzałem na rozpracowywaniu tej cholernej bestii.
- Po pierwsze, przed każdą śmiercią zjawa komuś się śniła, objawiała lub cokolwiek i za każdym razem padały te nieszczęsne słowa: dood. Nie wiem co mogą znaczyć, ale pewnie chodzi o śmierć, opętanie czy jakieś inne paranormalne zjawisko. Po drugie, nie mamy do czynienia z człowiekiem. Ta zjawa manipuluje naszymi umysłami, ma moce o których żaden człowiek nie ma zielonego pojęcia, po trzecie, zabija w bardzo wyrafinowany i okrutny sposób używając do tego zazwyczaj rzeczy należących do nas - stwierdziłem. - No i sprawa, której naprawdę nie chciałem poruszać...
Chłopcy patrzyli na mnie w zdumieniu, ale żaden z nich nie odezwał się słowem. Jednak po ich bladych cerach i wystraszonych spojrzeniach widziałem wszystko.
- Co to takiego? - zapytał niepewnie Zayn.
Przetarłem twarz dłońmi. Naprawdę nie wierzyłem w te bzdury wypisanie w internecie, ale po tym co się stało łapałem się każdej deski. Ta wyspa najwyraźniej zrobiła ze mnie świra...
- Przed przyjazdem chciałem sprawdzić tą wyspę no i okazało się, że w necie sporo się o niej pisze. Ludzie mówią o niej jako o Wyspie Śmierci, nie ma jej na żadnej mapie co pewnie zauważyliście, nikt jej nie wykupił, tak naprawdę nie istnieje. Przeczytałem dwie historie dotyczące tego miejsca i w żadną nie uwierzyłem, ale teraz to wydaje się bardzo prawdopodobne. Wyspę Śmierci odkryli jeszcze w starożytności Aztecy, którzy przybyli do Europy. Fakt ten został utajony przez historię z nieznanych powodów. Aztecy oddawali tu cześć swojemu bożkowi, stąd ten dziwny posążek, rysunki w grocie i inne. W każdym razie Rzymianie odnaleźli tu Azteków i bestiarsko ich wymordowali. Zjawa  postanowiła zemścić się na tych, którzy zabili jego poddanych i teraz niszczy każdego kto przybywa na tą wyspę. Podobno jakieś dwadzieścia lat temu przybyło tu młode małżeństwo. Przypłynęli jachtem chcąc spędzić na tej wyspie miesiąc miodowy. Kiedy nie wrócili zaczęto ich szukać. Ni znaleziono nic oprócz jachtu pełnego krwi. I mała ciekawostka. Na jachcie wypisane czerwoną mazią było nic innego jak dobrze znane nam 'dood'. Naprawdę nie wiem co o tym myśleć...
   Skończyłem swój wywód czekając na reakcję chłopaków. Ci tylko siedzieli wpatrzeni w jakiś bliżej nieokreślony punkt.
- Myślicie, że to może być prawda? Bestia szuka na nas zemsty? - zapytał cicho Louis.
- Nie mam pojęcia - wzruszyłem ramionami. - Ale to dosyć logiczne wytłumaczenie, nie uważasz?
- Taaa... - prychnął Malik. - Jesteśmy ścigani przez azteckiego bożka. Zajebiście.
Miałem odpowiedzieć, ale wtedy zobaczyłem Mercedes przychodzącą do nas.
- Nie chcę przeszkadzać - zaczęła. - Ale Niall się obudził i chce was zobaczyć. 
Uśmiechnąłem się do niej, a Zayn i Louis od razu rzucili się do blondyna. Korzystając z tego, że choć przez chwilę byliśmy sami o ile tak można nazwać przebywanie w dość ciasnym namiocie w ósemkę, zaciągnąłem dziewczynę na swoje kolana. Zachichotała lekko i pozwoliła się przytulić.
- Jak się czujesz? - zagadnąłem.
- Dobrze, ale to wszystko mnie już przytłacza. Boję się - wyznała mocniej wtulając się we mnie.
- Też się boję, Księżniczko - odparłem. - Ale uda nam się, zobaczysz.
Brunetka spojrzała na mnie, a w jej oczach dostrzegłem ból, cierpienie i przede wszystkim wielki strach. Oddychała nierówno, a jej dolna warga drżała. Przybliżyłem się do niej na tyle, że nasze nosy się stykały i musnąłem jej usta. Jęknęła pogłębiając pieszczotę i przez kilka chwil całowaliśmy się namiętnie.
- Gdzie Harry? - spytałem przerywając pocałunek.
- Co? - oderwała się ode mnie, a zdziwienie malowało się na jej twarzy.
- Gdzie jest Harry - powtórzyłem.
Mercedes westchnęła z dezaprobatą.
- Nie wiem, ostatnio siedział w kącie i do nikogo się nie odzywał - wzruszyła ramionami. - A o co chodzi?
Szybko odsunąłem się od dziewczyny kierując się do wyjścia.
- Justin, co się dzieje?! - zawołała jeszcze, ale machnąłem na to ręką.
Nie mogłem pozwolić, żeby ten potwór zabił Harry'ego. Co za idiota z niego! Wypadłem z namiotu, a chłodne nocne powietrze spowodowało lekki dreszcz, jednak nie przejąłem się tym rozglądając się za kręconą czupryną tego szaleńca. Na moje szczęście stał przy brzegu morza kilkanaście metrów ode mnie. Pobiegłem tam krzycząc żeby wrócił do namiotu, ale on ani drgnął. Warknąłem zirytowany.
- Harry, wystawiasz się na samobójstwo, wracaj natychmiast do namiotu, kurwa! - wrzasnąłem stając przed chłopakiem.
Styles uśmiechnął się ironicznie patrząc na mnie ukradkiem.
- Powinienem się cieszyć, wielki wybawca przyszedł mnie uratować - fuknął. - Idź lepiej do Mercedes i reszty. Przecież oni się adorują. Uratowałeś Danielle, Nialla. Jesteś ich bohaterem, Bieber. Nie to co ja...
- Harry... - odparłem.
Może i ten dupek mnie wkurzał, ale potrafiłem wyobrazić sobie co czuł i to chyba lepiej niż ktokolwiek inny...
- Co? Zostaw mnie. Może jak będę miał szczęścia ta bestia pożre mnie żywcem, zasłużyłem na to. Prawie zabiłem Nialla - powiedział, a każde jego słowo było przesiąknięte żalem.
- Nie mów tak. To był wypadek - stwierdziłem.
- Popchnąłem go! To nie był wypadek! - krzyknął chociaż jego głos był na skraju załamania.
- Wiem co czujesz, ale uwierz mi, że to nie twoja wina - przekonywałem go spokojnym głosem.
Cholera, współczułem mu.  Jakimś cudem widziałem w nim siebie sprzed paru lat.
- Nie masz pojęcia co czuję - syknął opadając na mokry piasek.
Usiadłem obok niego i splotłem swoje dłonie na kolanach.
- Wiem i to lepiej niż jesteś sobie w stanie wyobrazić - westchnąłem spoglądając na spokojnie niebo. - Dwa lata temu wracałem z imprezy. Jako jedyny trzeźwy musiałem zabrać do domu dwóch przyjaciół. Parę metrów przed domem mojego przyjaciela wjechała w nas rozpędzona ciężarówka. Ja wyszedłem z tego z kilkoma siniakami, a oni zginęli na miejscu. Nie mogłem nic z tym zrobić, ale do tej pory obwiniam się o ich śmierć. Gdybym tylko mógł cofnąć czas...
Zatrzymałem się spoglądając na swoje splecione dłonie. Nie opowiadałem o tym nikomu i wcale nie miałem zamiaru, ale nie mogłem patrzeć jak chłopak obwiniał się o coś czemu nie był winny.
- Czemu mi o tym mówisz? - zapytał.
- Bo nie chcę żebyś myślał, że go zabiłeś. To nie jest prawda. Przecież nie chciałeś go zranić, prawda? - popatrzyłem na niego.
- Nigdy w życiu - odpowiedział niemal od razu.
- Widzisz. A teraz zamiast stać tu i robić z siebie ofiarę powinieneś iść do Nialla i być przy nim jak przystało na porządnego przyjaciela - powiedziałem wstając. - Idziesz?
Przez chwilę Harry jeszcze siedział ze wzrokiem utkwionym w gwiazdach aż podniósł się i ruszył za mną. Przed wejściem do namiotu zatrzymał mnie i mruknął ciche 'dziękuję'.
- Jest za co - odparłem chichocząc.
W namiocie panowała wyjątkowo wesoła atmosfera, a co jeszcze bardziej mnie ucieszyło, to Niall siedzący obok Louis i rozmawiający żywo z resztą. Dobrze było mieć go z powrotem tym bardziej, że jutro miał być wielki dzień. Mam zamiar pokazać tej cholernej bestii, kto rządzi na tej wyspie i do kogo należy ostatnie zdanie.




Zdaję sobie sprawę z tego, że to prawdopodobnie jeden z najgorszych rozdziałów jakie napisałyśmy i najmocniej Was za to przepraszam. Co mogę powiedzieć? Zbliżamy się do końca opowiadania, Niall przeżył (chyba nie sądziłyście, że naprawdę go zabijemy? XD)


No i dla przypomnienia - to jest horror. Bądźcie przygotowani na drastyczne wydarzenia i śmierć bohaterów. Nikt nie każe Wam tego czytać i doskonale rozumiem, że może Was to odbrzydzać. To fanfciction różni sie od pozostałych i z pewnością nie skonczy się słodkim happy endem z pocałunkiem :)


Pozdrawiam, Klaudia

23 komentarze:

  1. Co wy gadacie, że najgorszy rozdział. Chyba nie widziałyście naprawdę złych opowiadań. Świetny, w sumie każde napisane przez was są świetne. I takie pytanko. Kiedy mogę się spodziewać kolejnego rozdziału? Za tydzień? Dwa, trzy? Pozdrawiam
    BTW: Po raz pierwszy jestem pierwsza. Czuję się wyjątkowo *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyszłym tygodniu pojawi się kolejny :) Och, nasza wyjatkowa osóbko :*

      Usuń
  2. JAK TO NAJGORSZY?!
    CHYBA NAJLEPSZY... - zresztą jak wszystkie.
    Tydzień temu myślałam, że Niall zginie... a tu proszę - BOOM NIESPODZIANKA! - Niall żyje!
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału dziewczyny ♥
    Kocham Was ♥

    @Harry_Love_You_

    OdpowiedzUsuń
  3. Na serio myslalam, ze Horanek nie bedzie zyl, a tu taka niespodzianka :) Rozdzial super, bo sie pogodzili i mam nadzieje, ze narazie nikt nie zginie ;p
    Kocham Was!! X @Your_Direction_

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie najgorszy !!!! Rozdział jest świetny ! Zresztą tak jak pozostałe ;)
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej i co knuje Justin !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ufff Niall zyje ! Rozdzial wcale nie jest najgorszy ! Jest zajebisty fajnie ze Justin i Harry sie tak troche chyba porozumieli :)) chociaz dalej chcialabym zeby Hazz i Merc byli razem :D ale to juz zostawiam wam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg <3 ale emocje ;) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG!!! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału są tu takie emocje <333
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chce next uwielbiam tego bloga zwłaszcza ze względu na to że nie tak jak w wszystkich innych cały czas jest przyjemnie. Będziesz jeszcze inne pisać po tym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudia już pisze kolejny, masz po prawej stronie "Blogi Autorek" :) Gorąco polecam, Dżaś xo.

      Usuń
  9. Jejku uff Niall żyje!
    Rodział jest ciekawy, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, serio :)
    czekam na kolejny :)) x
    @awmywhatever

    OdpowiedzUsuń
  11. Najgorszy rozdział ze wszystkich ?! Jeden z lepszych :D
    Ta historia o wyspie - pomysłowa ;P
    Nie wierzę, że to już prawie, prawie koniec xd
    Dzięki za Nialla <3
    Piszcie dalej.
    Weny życzę.
    Pozdrawiam.
    Pa ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej a co z blogiem o 1d Anki ? Nie prowadzicie go już ? :<

    OdpowiedzUsuń
  13. Normalnie kocham to opowiadanie. Każdy następny rozdział jest coraz lepszy ! :) uzależniłam się. <3 piszcie następny rozdział szybko.

    OdpowiedzUsuń
  14. O boże!!!!!!!!!!!! Ty zacznij już pisać książkę!!!!
    Ten rozdział jest najlepszy na świecie!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku na szczęście Nialler żyje *,*
    Kurde, Hazz i Merc muszą być razem bo inaczej nie wytrzymam :/

    OdpowiedzUsuń
  16. PRZEPRASZAM Z CAŁEGO SERDUCHA, ŻE DOPIERO TERAZ KOMENTUJĘ, ALE POSTANOWIŁAM, ŻE BĘDĘ KOMENTOWAĆ I CZYTAĆ TYLKO W WEEKENDY I OTO JESTEM!
    ŻE CO ?! JAK TO "DO KOŃCA" PRZECIEŻ JA UMRĘ BEZ WASZEJ HISTORII... NO NIE :C
    Ale dobre w pełni rozumiem, że wszystko musi mieć swój koniec... ;)
    A jest możliwość, że zaczniecie pisać kiedyś jeszcze jedno opowiadanie tego typu ? Na 100000% macie już jednego czytelnika c:
    I cudownie, że mój kochany Nialler żyje! Dziękuję, bo po ostatnim rozdziale myślałam, że na zawał zejdę ... :D
    Ja się tam cieszę, że Harry i Justin trochę polepszają relację między sobą... fajnie by było gdyby się zaprzyjaźnili, a co do Mercedes to nie mam pojęcia z kim powinna być... Zero po prostu. No nie wiem xd
    Mam nadzieję, że już nikt więcej nie zginie (choć wiem, że będzie pewnie ciężko z tym :D) i z niecierpliwością czekam na następny ♥ /@Dupa_Horanaa

    OdpowiedzUsuń
  17. Whyy? Dlaczego każdy zginie?????????

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć, fajne fanfiction! :D Trochę różni się od moich opowiadań, ale i tak zapraszam, może wpadnie Wam w oko. :) http://kolejnynudnybloog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń