niedziela, 20 października 2013

15. Rozdział piętnasty.


                                                                          *Piosenka*

Uwaga! Fragmenty  + 18 (chociaż i tak wiem, że jesteście niewyżyte, ale to tak dla zasady xD) 


*Perspektywa Mercedes*

     Postanowiliśmy z Harrym wrócić do pozostałych, by porozmawiać o  ostatnich wydarzeniach. Martwiłam się o pozostawionego z naszymi przyjaciółmi Justina. Do głowy przychodziły mi myśli o bójce, kłótni, lub w najlepszym, a zarazem najgorszym przypadku zniknięciu szatyna.
Odległość z plaży do obozowiska była mała, prosta droga. Brak krętych zakrętów, mrocznych zakątków, krzaków i innych zarośli. Pokonaliśmy tę trasę w szybkim tempie, jednak docierając do namiotów oczekiwaliśmy zupełnie czegoś innego.
- Chyba poszli spać – stwierdził brunet okrążając żarzące się ostatnimi płomieniami samotne ognisko.
- Najprawdopodobniej – przyznałam rację i zaczęłam zakradać się po cichu obok namiotów.
- Co ty robisz? - spytał  zdezorientowany.
- Sprawdzam czy na pewno są. Szepcz, bo ich obudzisz.- na śmiech, który otrzymałam tylko wywróciłam oczami. - No co? A gdyby ich nie było?
Zgrabnie rozsunęłam suwak pierwszego schronienia widząc śpiącego Louisa i Nialla. W kolejnym natknęłam się na drzemiącego Zayna z Perrie, obok blondynki leżała Danielle. Choć była pogrążona w śnie, co chwila nerwowo się kręciła. Biedna Dan... Ostatnią osobą, do której zerknęłam był Justin. Jego czekoladowe oczy zakryte były teraz powiekami, włosy rozczochrane, a cała postać słodko ułożona na śpiworze. Gdyby nie bacznie przyglądający się mi Harry od razu weszłabym do środka i przykryła kocem ciało chłopaka odziane jedynie w biały podkoszulek i szary dres, by nie zmarzł.
- Mercedes - usłyszawszy głos Styles'a czym prędzej oddaliłam się od namiotu.
- Tak? - zwróciłam się podchodząc bliżej niego.
- Jesteś taka piękna – odgarnął kosmyk włosów opadających na moje czoło, gdy tylko nasze ciała dzieliła niewielka odległość. - Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowało – przestrzeń między nami zaczęła znikać, a jego usta delikatnie musnęły moje.
Oddając pocałunek nie liczyłam się z jego skutkiem. Palce Harry'ego zacisnęły się na moich biodrach podczas gdy pogłębiał pieszczotę. Miażdżył moje usta z  impetem, a ja nie miałam wystarczająco silnej woli by się temu sprzeciwić. Wplotłam ręce z brązowe loki chłopaka pozwalając unieść mu mnie do góry. Owinęłam swoje nogi wokół niego kiedy przenosił nas do namiotu. Przerywaliśmy pocałunek tylko po to, aby nabrać powietrza po czym nasze języki znowu powracały do walki.
Harry niezgrabnie odsunął wejście do namiotu wprowadzając nas do środka i ułożył mnie nieco brutalnie na śpiworze.
- Chcę cię - mruknął ochrypłym głosem.
Przybliżyłam się do jego twarzy szepcząc mu sprośnie do ucha:
- W takim razie bierz.
Na ustach Harry'ego zagościł zwycięski uśmiech. Oparł swoje ręce po obu stronach mojej głowy i zaczął całować moją szyję. Przygryzał moją skórę i ssał, a ja jęczałam cicho. Patrzył na mnie z czystym pożądaniem. Przygryzłam wargę gdy wyznaczył ustami mokrą ścieżkę do moich obojczyków aż zahaczył o materiał bluzki. Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem, a kiedy uzyskał niemą odpowiedź pozbył się t - shirtu z moją pomocą. Chwilę potem na kupce wylądował też mój stanik, a ja leżałam przed Harrym w niemalże całej okazałości.
- Cholera... tak dawno nie widziałem cię nago - skomentował po czym zaczął pieścić językiem moje piersi..
Odchyliłam głowę do tyłu kiedy przygryzł mój sutek jęcząc gardłowo. Chwilę potem otarł się o mnie, a ja mogłam poczuć erekcję nabrzmiewającą spodniach bruneta.
- Nie sądzisz, że lepiej byłoby się tego pozbyć - wysapałam patrząc na rurki Hazzy.
Oblizał usta i oderwał się ode mnie po czym zaczął majstrować przy pasku od spodni. Odpiął je i pozbył się niezbędnego materiału, w tym krótkim czasie ja też pozbyłam się bielizny więc oboje byliśmy nadzy.
- Pozwól mi się z tobą kochać - wymamrotał mi do ucha.
Nawet jeśli miałabym zamiar odmówić to było już za późno, pożądanie wręcz wylewało się z chłopaka.
Nie odpowiedziałam, po prostu chwyciłam penisa Harry'ego i zaczęłam nim poruszać. Loczek jęczał przeciągle, a ja przyspieszałam ruchy chcąc dać mu jak najwięcej przyjemności. Nie będę kłamać, moje doświadczenia łóżkowe były bardzo... bogate. Nigdy nie należałam do grzecznych dziewczynek, nawet nie pamiętam z kim straciłam dziewictwo. Nie jestem z tego dumna, ale z drugiej strony co było złego w dobrym seksie?
- Cz... czekaj - przerwał moje czynności. - Daj mi dojść w tobie.
- Dobrze - mruknęłam.
Uśmiechnęłam się do Styles'a co odwzajemnił. Złożył krótki pocałunek na moich ustach po czym przeniósł wzrok na dolną część mojego ciała.
- A prezerwatywa? - spytałam nieco zaskoczona.
- Nie mam - wzruszył ramionami. - Pieprzyć to.
 I tak oto bez ostrzeżenia, raptownie wszedł we mnie. Jęknęłam głośno w odpowiedzi na jego agresywność.
- Harry – sapnęłam plącząc dłonie w jego włosach.
Za każdym jego brutalnym ruchem wyginałam plecy w łuk zacieśniając pięści w lokach chłopaka.
- O kurwa, jak ty to robisz, że każdym razem jesteś taka ciasna - westchnął.
Nie nie powiedziałam, a jedynie poruszałam miednicą próbując dostosować swoje tempo do Harry'ego. Był brutalny i gwałtowny, ale właśnie to mi się podobało. Współżycie z nim zawsze było wyjątkowym przeżyciem. Tym razem byliśmy na krawędzi... dosłownie. Nasze ruchy synchronizowały się, z każdą chwilą Harry przyspieszał, wychodząc i wchodząc we mnie z impetem. Piszczałam i wiłam się pod chłopakiem czując podniecenie... jednak to nie było to. Zazwyczaj krzyczałam wniebogłosy imię Harry'ego, wypuszczałam z siebie wiązanki przekleństw poddając się rozkoszy, a orgazm wstrząsał każdą komórką mojego ciała. Tym razem czułam jakby coś się wypaliło.
- Kurwa - syknął chłopak.
Z pustym wzrokiem popatrzyłem na Harry'ego, którego członek zadrżał niebezpiecznie. Poczułam ciepło rozchodzące się we mnie wnioskując tym samym, że doszedł. Loczek opadł na śpiwór zaraz obok mnie. Oboje ciężko dyszeliśmy, wyrównując oddech po wyczerpującej rundzie.
- Byłaś genialna - mruknął całując moje spocone czoło. - Kocham cię.
Spuściłam wzrok, pozwoliłam przykryć się kocem i leżałam zacieśniona w żelaznym uścisku Hazzy. Szybko zasnął zmęczony. Ja nie zmrużyłam oczu jeszcze przez długi czas. Kiedy w końcu  udało mi się zapaść w objęcia Morfeusza dziwnym trafem śniłam o pięknym szatynie z nienagannym uśmiechem i miodowymi oczami, których głębia odkrywała przede mną coraz to nowe horyzonty.


*Perspektywa Harry'ego*

   Obudziłem się wyspany, uśmiechnięty i wyjątkowo szczęśliwy. Obok mnie leżała, a właściwie powinna leżeć kobieta mojego życia. Zdziwiłem się tym, że Mercedes nie było już w namiocie. Czyżby było tak późno? Ziewnąłem przeciągając się, po czym zacząłem szukać swojej bielizny. Po ostatniej nocy zasnęliśmy nago więc teraz ubrałem się dosyć szybko i wyszedłem z namiotu. Uderzyło we mnie wyjątkowe zimno... i rzeczywistość. Wszyscy włóczyli się z grobowymi minami, nikt nie rozmawiał. Mercedes siedziała z Perrie pod kocem i co chwila spoglądała w stronę morza gdzie stał Justin popalając papierosa, Niall siedział oparty o swój namiot i bawił się piaskiem, Louis chodził w kółko intensywnie nad czymś myśląc. Danielle i Zayna nie było. Dziewczyna pewnie siedziała u siebie, a Malik no cóż... on był typem samotnika i ciągle gdzieś wybywał.
Pogoda była paskudna. Zimny wiatr przenikał przez moje kości, aż na ramionach pojawiła mi się gęsia skórka, fale pieniły się i gwałtowanie uderzały o piaskowy brzeg, a niebo spowite było ciemnymi ciągle przemieszczającymi się chmurami. Zapowiada się kolejna burza...
Podszedłem do dziewczyn i usiadłem obok.
- Hej, jak tam? - spytałem próbując pocałować Mercedes jednak ta się odsunęła.
- Nie uważasz, że to trochę głupie pytanie? Doskonale wiesz jak jest - burknęła odwracając wzrok.
Spojrzałem na Perrie, siedziała cicho skubiąc przy swoich paznokciach. Jeszcze nigdy nie widziałem jej takiej zdołowanej. Zawsze była tą najweselszą, najbardziej rozgadaną z naszej paczki. Taki wulkan energii, podobnie jak Louis. Widać, że ta sytuacja nas zmieniła, i to bardzo.
- Wiecie co? Chyba pójdę obudzić Danielle, powinna coś zjeść - odezwała się blondynka po czym szybko wygramoliła się spod koca i poszła do namiotu.
Zostałem więc sam z Mercedes. Wyglądała na zmęczoną, pod jej oczami były sińce, jej twarz zbladła, a poplątane włosy związane miała w niezdarny kucyk.
- Jak się czujesz po wczorajszym? - spytałem próbując przełamać ciszę.
- Dobrze - wymruczała ponuro.
- Masz zły humor? Czemu? - chwyciłem ją dłoń jednak szybko ją odtrąciła.
- Harry do cholery jasnej! Liam i Eleanor nie żyją, nie wiadomo kto będzie kolejny. Wszystko się wali, a ty się pytasz czemu mam zły humor? Błagam cię, w jakim świecie ty żyjesz?! - fuknęła.
Przez chwilę gromiła mnie wzrokiem, a potem po prostu wstała gwałtownie i ruszyła przed siebie.
- Gdzie idziesz?! - krzyknąłem.
Nie odpowiedziała, ale widziałem jak po chwili staje obok Justina, który od razu odwrócił się do niej i zaczął coś mówić.
- Cholera - kopnąłem nogą o składane krzesełko stojące przede mną, które rozpadło się na części pierwsze.
- Ej, stary. To było moje krzesło - jęknął Niall.
Popatrzyłam jak wstaje z piasku idąc w moim kierunku. Nawet nie otrzepał swoich czarnych dresów, a jedynie usiadł obok i popatrzył mi prosto w oczy.
- Tracisz ją - powiedział dobitnie.
Westchnąłem ciężko splatając swoje ręce i opuszczając głowę.
- Wiem o tym, a myślałem, że już wszystko będzie dobrze, że to był chwilowy kryzys - odparłem. - Najwidoczniej ona woli tego dziwkarza.
- Nie mów tak, Justin to porządny koleś - zaprotestował blondyn.
Podniosłem głowę śmiejąc się z kpiną, jednak zdębiałem kiedy spotkałem całkiem poważny wyraz twarzy Horana.
- Naprawdę, Harry - powiedział z taką szczerością, że przez chwilę nawet w to uwierzyłem.
- On uderzył swoją dziewczynę - przypomniałem mu.
- A ty swoją zdradziłeś i to nie raz - wypomniał mi. - I śmiesz nazywać się lepszym od niego? Hipokryta.
- Stajesz w obronie obcego człowieka! - zbulwersowany rzuciłem Irlandczykowi zdziwione spojrzenie.
Niall miał już odpowiedzieć, nawet otworzył usta, ale przerwał mu pisk dochodzący z namiotu, w którym przebywały Pezz oraz Danielle. Louis, który był myślami gdzieś daleko nadal krążąc wokół obozowiska, jak na komendę pojawił się przed namiotem.
- Co się tam dzieje, dziewczyny? - spytał.
Uzyskał jedynie kolejny krzyk, a po chwili blondynka wybiegła przerażona.
- Nie rób tego, Dani! - piszczała, a łzy spływały po jej porcelanowej cerze.
Razem w Horanem zerwaliśmy się z miejsca, aby zobaczyć co się dzieje, Mercedes i Justin też przybiegli zdyszani zaalarmowani krzykami.
Docierając do miejsca ujrzeliśmy kołyszącą się w miejscu brunetkę z nożem w ręku. Szczerze to pierwsze co przyszło mi na myśl, skąd ona wytrzasnęła to ostrze?! Nie przypominam sobie, żeby którekolwiek z nas było posiadaczem takiego sprzętu, nie tylko na wyspie, ale ogółem. Dobra, nieważne. 
Mercedes z Perrie błagająco prosiły, by się uspokoiła i odłożyła trzymany w rękach przedmiot. Niestety Peazer nie reagowała. Jakby odcięła swoją świadomość od otaczającego ją świata. Może załamała jej się psychika? To by wyjaśniało rosnący ciągle śmiech, dość sarkastyczny podobny raczej do złowrogiego bełkotu czarnych postaci z bajek. Przyznam szczerze, że zacząłem się martwić. Szkoda by było, gdybyśmy po powrocie musieli zamknąć ją w psychiatryku.
Lubię ją, naprawdę.
- Harry, pomóż nam! - krzyknął Louis próbujący powstrzymać brunetkę od zabicia się.
Dopiero teraz ocknąwszy się z łudzenia zdałem sobie sprawę, że z Danielle jest coś nie na rzeczy. Nigdy nie zrobiłaby sobie krzywdy, kocha życie, a mimo to teraz wymachuje w powietrzu nożem, raz po raz przykładając go sobie, to do nadgarstków, to znów do szyi i brzucha. Dodatkowo ten rechot irytujący, a jednocześnie przerażający.
Niall stał jak zahipnotyzowany, blondynka płakała, a ja nie wiedziałem co robić. Byłem w pełni świadomy, że muszę pomóc Louisowi z Dan, ale kompletnie nie wiedziałem jak.
- Pezaer co cię opętało?! - krzyknął Tomlinson podchodząc do szatynki.
Ta wydała z siebie niewiarygodny pisk po czym przejechała ostrzem po całym przedramieniu chłopaka. Tamten syknął z bólu odskakując od Danielle przerażony.
- Trzeba ją jakoś skrępować - rzucił nagle Bieber. - I zabrać jej ten nóż.
Przetarłem twarz dłońmi, to wyglądało strasznie. Było kilka razy gorsze niż scena z wczoraj kiedy to Justin i Louis chodzili jak opętani. Szkarłatna krew spływała po ciele dziewczyny, a głośny śmiech wydobywał się w jej gardła kiedy zadawała sobie kolejne rany patrząc na nas niczym rasowa psychopatka.
- Opanuj się dziewczyno! - wrzasnąłem, chciałem do niej podejść, ale Justin chwycił mnie za ramię.
- Nie, bo zrobi ci krzywdę, musimy ją uderzyć żeby straciła przytomność, wtedy przestanie się zabijać - powiedział, a ja spojrzałem na niego jak na szaleńca.
- Ocipiałeś, nie uderzę jej! - wyrzuciłem ręce do góry.
- No to ja to zrobię - odparł ze spokojem i zaczął rozglądać się po obozowisku.
Niall zajął się lamentującym Louisem, którego ręka krwawiła od kilku minut, Mercedes i Perrie płakały mówiąc coś do Danielle, a ona sama upadła na kolana. Z jej ust poleciała czerwona ciecz, a ona śmiejąc się opluwała nas nią. Nie mogłem na to patrzeć, więc po prostu zamknąłem oczy.
- DOOOOOOOOOOOOOD!!! - wrzasnęła, a potem było tylko słychać trzask.
Otworzyłem oczy widząc Justina z garnkiem w ręku pochylającym się nad ciałem zakrwawionej Dan. Uniósł ją, po czym z widoczną ulgą w głosie powiedział:
- Żyje.
Nie byłem w stanie wyrazić swojego szoku, a zarazem podziwu dla Justina.
- Boże, uratowałeś ją! - Mercedes podbiegła do szatyna rzucając mu się na szyję, po czym ukucnęła przy nieprzytomnej dziewczynie.
- Dajcie jakieś ścierki, opatrunki, szybko! - krzyknął chłopak.
Zdjął z siebie koszulkę i zacisnął ją na krwawiącym brzuchu. Perrie przybiegła z apteczką, Niall zaczął szukać koca, a ja stałem oniemiały.
- Jezu Chryste, co się tutaj do chuja pana stało? - odwróciłem się na znajomy głos.
Za mną stał Zayn, którego szczękę można było zbierać z podłogi. Patrzył na wszystko z takim zdziwieniem jak ja.
- Dobrze, że tego nie widziałeś - powiedziałem kręcąc głową i klepiąc przyjaciela po plecach.
Jeśli ta wyspa planowała dać nam jeszcze więcej wrażeń, to ja pasuję.



''Intensywny'' ten rozdział. 

30 komentarzy:

  1. Cuudeńko kochanie!
    chce więcej :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole jaki zajebisty. Myslalam, ze Danielle sie zabije, ale na szczescie to sie nie stalo, a tak btw to rozwalaja mnie niektore teksty <3 kocham Cie xx

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG genialny <3
    Pewnie to ta zmora wstąpiła w Danielle :o
    Czekam na kolejny
    @letmakeamove

    OdpowiedzUsuń
  4. O jezu ... Dobrze za Dan żyje, ale zajebiście piszecie te rozdziały boże nie mogę się doczekać następnego *O*
    @domiiii00

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu tym razem to coś opętało Dan.... Myślałam że między Harrym a Mercedes jest dobrze ... Mam nadzieję że będą razem :)))
    Rozdział strasznie mi się podoba czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg co to było ?! Dan tym razem coś opetało ! To jest cudne hvhghggfddf :** czekam na nn ! @WithJustinInBed

    OdpowiedzUsuń
  7. Już myślałam że Dan się zabije, ale na szczęście nie :)
    Czekam na następny rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuu...myślałam że Dan zaraz się zabije, ale na szczęście została uratowana :) ;)
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. omg, kocham to opowiadanie! czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurde ale akcja *.* czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  11. OMB to takie świetne :))
    Kolejne chcę już :D

    @awmywhatever

    OdpowiedzUsuń
  12. Mocny rozdział! xD Świetnie!!!
    PS Ile jeszcze będzie rozdziałów???

    OdpowiedzUsuń
  13. cieżki rozdział, ale takie kocham. ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział genialny ;)) kocham te opowiadanie <3 czekam na nexta,xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Moment z oszalałą Dan był świetny! Oby Mercedes zostawiła Harry'ego. Musi być z Justin'em <3 Pozdrawiam, weny xx

    OdpowiedzUsuń
  16. OMG !!! Świetny rozdział :)
    Dan była na serio straszna...
    Mam nadzieję, ze po "pewnej" nocy
    Harry nie zrobił Merc dziecka.
    Mercedes MUSI być z Justinem !
    Razem są tacy kochani, słodcy...
    No po prostu lepsi niż szczeniaczki ;)
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej :) Chciałam tylko poinformować, że zmieniłam nazwę z @AhMyLambo na @Lambo_san_ :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Oby między Merc a Hazzą wszystko się poprawiło, oni muszą być razem.Jeżeli ''zabijecie'' ich związek to to opowiadanie nie będzie miało już sensu :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślałam, że pomiędzy Merc a Hazzą będzie już dobrze :((
    Proszę, niech oni będą razem.! <3
    Myślałam, że Dani na serio się zabiję *o*
    Na szczęście żyje :))
    Ale ja... Hahaha XD Sikam :DD
    'Jezu Chryste, co się tutaj do chuja pana stało?'
    Haha, Zayn, mistrz planu XD
    ; DD
    Świetnie piszesz ; **
    Szybko next ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Oby Hazza był z Merc! Czekam na nexta!

    zapraszam do mnie
    tw-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Cztałąm wszystkie częsci, i powiem że zajęło mi to 4 i pół godziny.

    OdpowiedzUsuń
  22. Shippuję Mercarry (Harry+Merc) xD

    OdpowiedzUsuń
  23. Super rozdział , wole Mercedes i Justina

    OdpowiedzUsuń
  24. Halo kiedy będzie następny rozdział? Bo juz czekamy 14dni! I niech Merc i Justin będą razem a Hazza niech się z tym pogodzi i odwali się od nich. Justin i Merc tak strasznie do siebie pasują!

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam nadzieję, że szybko wrócicie na bloga i Hazz i Merc będą szczęśliwi *O*

    OdpowiedzUsuń
  26. Pewnie niedługo Jus Hazz i Merc zostaną sami na wyspie ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. więc dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i to ff jest boskie *-* niby taki trochę powtarzalny pomysł ale w innym wydaniu i nie mogłam przestać tego czytać ^^ mam nadzieję że szybko dodacie następny rozdział i że Hazz i Merc będą razem ♥

    OdpowiedzUsuń