sobota, 5 października 2013

13. Rozdział trzynasty


                                                                    *Piosenka*

*Perspektywa Mercedes*

- Że co?! - spytałam stojąc jak wryta w ziemię. - Jak to?
Liam? Nie, on nie mógł odejść. Znałam go już prawie dziesięć lat. Zawsze był tym najgrzeczniejszym, najbardziej rozważnym i to on trzymał pieczę nad całą naszą paczką. Liam nie mógł tak po prostu umrzeć. Nie. 
- Niall, nikt nie powiedział, że nie żyje! - wrzasnął na niego Louis. - On, on po prostu zniknął.
Przejechałam ręką po włosach. Byłam sfrustrowana, bo dosłownie niczego nie dało się z nich wyciągnąć.
- Jak to zniknął?! Boże, Louis przecież nie mógł ot tak zniknąć jak za pstryknięciem palcem - gestykulowałam zawzięcie pokazując swoje zirytowanie. - Do jasnej cholery, co się stało?
Tomlinson jęknął gardłowo zakrywając twarz dłońmi, podczas gdy Niall stał obok niego cały zalany łzami mamrocząc coś niezrozumiałego.
- Spokojnie. Rozumiem, że każdy jest zdenerwowany, ale nic w ten sposób nie załatwimy - nagle do rozmowy włączył się Justin, który do tej pory utrzymywał się z boku. Stanął między nami, z rękami w kieszeniach swoich dresów gromiąc nas wzrokiem. - Usiądźmy i wyjaśnimy to sobie jak ludzie, okej?
- Och, teraz nagle wielki dyplomata się znalazł! - prychnął Louis. - Jeszcze wczoraj byłeś pierwszy do bójki!
- Nie przeginaj - syknął Jus stając przed szatynem tak, że stykali się klatami.
Oboje zabijali się spojrzeniami. Dosłownie widziałam te sztylety w ich oczach. I pomimo tego, że Justin był wyższy i górował postawą nad Lou, to ten nie zamierzał się poddać.
- Po co się kurwa mieszasz do naszych spraw, Bieber? Zanim się tu pojawiłeś wszystko było dobrze! - warknął.
- Chciałem dobrze, chciałem pomóc, ale wy jesteście jacyś popierdoleni. Walcie się wszyscy - splunął odchodząc.
Podążyłam za nim wzrokiem i nie wiedziałam czy go gonić czy zostać i rozwiązać spór z przyjaciółmi.
- Czy wy, chłopaki, chociaż raz możecie opanować swój testosteron? - burknęłam wyrzucając ręce w górę. - On naprawdę chce nam pomóc. Sam też stracił ważną osobę.
- Myślę, że powinniśmy dać mu szansę - odezwał się nagle Niall. - Skoro Merc mu ufa to ja też.
Posłałam blondynowi szeroki uśmiech i objęłam go ramieniem.
- Nialler ma rację - odparłam entuzjastycznie. - Z resztą, nieważne spory. W tej chwili najważniejszy powinien być Liam.
Słysząc imię przyjaciela, wyraz twarzy Lou zdecydowanie złagodniał. Oblizał usta i przełykając ślinę odparł: - Dobra, no to jaki jest plan?

*

  - A więc mówicie, że przez chwilę szliście przodem, bo Liamowi zwiało czapkę, a potem usłyszeliście krzyk, odwróciliście się, a jego nie było, tak? - Justin stał i patrzył na chłopaków.
Na szczęście, postanowili zawrzeć, przynajmniej chwilowy pokój i teraz wszyscy razem analizowaliśmy co stało się z Paynem. Właściwie to Niall, Louis i Jus analizowali, a ja tylko siedziałam obok przysłuchując się wszystkiemu.
- Dokładnie tak było. Zaczęliśmy go wołać, potem szukać, ale nic. Nie było nawet śladów na piasku, które mówiłyby nam, w którą stronę poszedł - westchnął zrezygnowany Horan.
Naprawdę szkoda mi go było. Bardzo przeżył śmierć Eleanor, z którą niezwykle dobrze się dogadywał, a potem też Tamary, z którą zdążył zajść w dość bliskie stosunki ( nie będę wnikać jak bliskie).
Justin przygryzł wargę w zastanowieniu.
- Czyli tak naprawdę równie dobrze mógł rozpłynąć się w powietrzu? - wzruszył ramionami. - Boże, ta wyspa jest jakaś nienormalna.
- No niestety... - mruknął Tommo. - Jedno jest pewne. Nie możemy tracić czasu, trzeba iść do reszty i zacząć go szukać.
- A może na nasze szczęście, on jest już w obozowisku, cały i zdrowy? - uśmiechnęłam się delikatnie chcąc pokrzepić przyjaciół.
- Oby - Niall pogłaskał mnie po plecach. - No to co? Zbieramy się?
Louis i ja pokręciliśmy głowami. Wzięłam z namiotu Justina swoje mokre jeszcze ubrania żeby zanieść je z powrotem do swojego, ale szczerze to nie chciałam wracać. Bałam się konfrontacji z Harrym. Cóż, nasze relacje były... skomplikowane.
- Justin, a ty nie idziesz? - zapytałam zbierając się żeby dogonić chłopaków.
- Nie wiem, twoi znajomi mnie nie lubią, sama doskonale wiesz - zaśmiał się sucho. - Zostanę tutaj.
- Ale... - nie zdążyłam dokończyć, bo stanął przede mną i złożył na moich ustach krótki, ale czuły pocałunek. - Uważaj na siebie, dobrze?
Posłał mi jeden z tych zabójczych uśmiechów, a ja zwyczajnie zmiękłam.
- Nie chcę żebyś był tu sam... - zrobiłam smutną minkę mając nadzieję, że to go przekona.
- Mercedes - mruknął. - Nie rób tego.
- Justin, ale ja mówię poważnie. Chodź z nami - nalegałam, a mój głos stał się głośniejszy.
- Nie.
- Boże, ale jesteś uparty. Ja się nie pytam, ja chcę - tupnęłam nogą, bo naprawdę zaczął mnie wkurzać. - Nie mam czasu na twoje humory, więc po prostu chodź.
Przewrócił oczami, a jego szczęka się napięła. Był wkurzony, ale jak długo się mi nie sprzeciwiał miałam to gdzieś. Ruszyłam do przodu i zadowolona z faktu, że szedł za mną dogoniłam Nialla i Louisa.
   Tomlinson przyglądał się mi i Justinowi uważnie przez całą drogę i widziałam, że kilka razy otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostateczności tylko spuszczał głowę. W końcu nie mogłam tego wytrzymać. Pozwoliłam Jusowi oraz Niall'owi iść przodem, a sama zaciągnęłam szatyna i posłałam mu pytające spojrzenie.
- O co ci chodzi? Gapisz się na mnie i Justina całą drogę - jęknęłam.
- Czy coś między wami jest? - spytał wyraźnie zniesmaczony po chwili milczenia.
I to był chyba pierwszy raz w moim życiu kiedy nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.
- Ja... my.. uhm... nie - wydukałam w końcu dając sobie mentalnego policzka za tak fatalną odpowiedź.
- Wiesz - zaczął o wiele spokojniej niż się spodziewałam. - Nie mam zamiaru cię oceniać, ani nic, ale ty go nie znasz. Poza tym, jest jeszcze Harry...
- Jak dla mnie Harry nie istnieje - odparłam ponuro.
- Ale Mercedes! - uniósł się. - Nie możesz tak po prostu go zostawić, byliście razem dwa lata!
- I co z tego?  Po tym jak mnie potraktował nie mam do niego ani grosza szacunku - fuknęłam i miałam już zamiar iść.
- Ale nie dziwię mu się z drugiej strony. Justin opowiadał nam wczoraj jak to głośno krzyczałaś jego imię kiedy cię posuwał - odparł nonszalancko chłopak.
- Co? - pisnęłam nie dowierzając.
I nagle wszystko zaczęło mieć sens...

*Perspektywa Harry'ego*

    Leżałem na plaży w samych szortach. Delikatny wiatr pieścił moje ciało, a ja miałem przymknięte oczy i starałem się ułożyć w głowie jakieś sensowne przeprosiny dla Mercedes. Cieszyłem się chwilą błogiego spokoju. Dziewczyny zajęte były praniem ubrań, a Zayn im pomagał Wyglądało to dosyć zabawnie, bo nigdy nie robili tego w rzece i bez płynu do prania.
- Mercedes, możesz przestać się wydzierać do jasnej cholery?! - krzyk Louisa sprawił, że się wzdrygnąłem.
Wstałem niemalże automatycznie i wtedy ujrzałem Nialla, Louisa, Mercedes, a za nimi postać, której nie potrafiłem rozpoznać, ale zapewne był to Liam. Postanowiłem założyć na siebie jakąś koszulkę żeby wyglądać przyzwoicie, więc wziąłem pierwszy lepszy t-shirt z namiotu naciągając go na siebie.
- Cześć Harry - Niall przyszedł jako pierwszy. - Mówię ci, to jest jeden wielki koszmar.
Spojrzałem na niego z niezrozumieniem, wyglądał na przygnębionego i dobitego, ale z drugiej strony to był Niall - on wszystko przeżywał.
- Czemu Louis i Merc się kłócą? - spytałem patrząc na bruneta.
- Nie wiem, ale odkąd rozmawiali na osobności Mercedes ciągle darła się na Justina, w końcu Louis się wkurzył i kazał jej przestać, a Jus w ogóle się nie odzywał, a teraz nie wiem czemu się kłócą - wyjaśnił chaotycznie, więc machnąłem ręką idąc do sprzeczającej się dwójki.
Mercedes miała łzy w oczach, a Louis był cały czerwony.
- Ej, o co chodzi? - zapytałem stając między dwójką.
- O nic - mruknął sucho szatyn, wymijając mnie i idąc do namiotu.
Wzruszyłem ramionami patrząc na Mercedes. Schowałem ręce w kieszeniach spodenek i oblizałem usta.
- Uhm... cześć - rzuciłem.
Nie odpowiedziała. Stała załzawiona ze wzrokiem utkwionym w swoich bosych stopach. Na sobie miała inne ubrania niż kiedy ostatnio ją widziałem, ale nie miałem zamiaru dopytywać. Nie wiedząc co powiedzieć, więc odszedłem i potem uznałem to za ogromny błąd, bo kiedy byłem przy Niallu zauważyłem jak do Mercedes podchodzi Bieber. Objął ją ramieniem, ale ta go odepchnęła.
- Bieber, nie sądzę żebym cię tu zapraszał! - krzyknąłem czując złość ja sam jego widok, a fakt, że dotykał moją dziewczynę jeszcze bardziej mnie drażnił. - Zostaw ją i spierdalaj, zanim moja pięść znowu odciśnie się na twojej twarzy!
On kompletnie mnie zignorował cały czas tłumacząc coś Mercedes, ale ta najwyraźniej nie chciała go słuchać. Podszedłem więc do chłopaka i bez wahania przyłożyłem mu w nos. Odchylił się przyciskając rękę do i tak już opuchłego po ostatniej bójce nosa.
- Ja pierdolę, za co to kurwa?! - fuknął.
- Za dotykanie mojej dziewczyny! - wrzasnąłem wskazując.
- Nie jest twoja! - odszczeknął i popchnął mnie na ziemię, gdzie zaczął mnie okładać.
Chciałem go z siebie zrzucić, ale skubany na mnie usiadł i zaczął zadawać mi ciosy w twarz.
- To za przywiązanie mnie do tego cholernego drzewa, a to za bycie dupkiem! - krzyczał zadając kolejne ciosy.
Kopnąłem go kolanem w plecy przez co odchylił się, a ja wyswobodziłem ręce i uderzyłem go w brzuch. Zayn, Niall i Louis zaczęli nas odciągać, ale byłem taki wkurwiony, że nie dało się mnie powstrzymać. Podobnie z Bieberem, pot kapał z jego czoła, a cała twarz była wręcz purpurowa.
- Ogarnijcie się chłopaki! Obaj jesteście tacy żałośni! - pisnęła w końcu Mercedes odbiegając do dziewczyn, które wróciły wraz z Zaynem.
Obaj odpuściliśmy patrząc jak brunetka odbiega chowając się w ramionach Perrie.
- Jesteście niemożliwi - mruknął do nas Zayn. - Banda bachorów - splunął.
Wytarłem rozciętą po raz kolejny wargę swoją koszulką, a Justin nastawiał swój złamany nos.
- Mamy ważniejsze sprawy - zaczął Niall.
Położyłem się na piachu czując ból dosłownie wszędzie, kątem oka spojrzałem na leżącego parę metrów obok Justina. Chociaż oberwał mniej niż ja to też mruczał wiązanki przekleństw opierając się o pieniek. Dobrze mu tak... 

*
                                                                          *Piosenka*

Uwaga! Fragment zawiera dosyć drastyczny opis, nie polecam osobom o słabych nerwach.

     Jakimś cudem podniosłem się o własnych siłach i podszedłem do przyjaciół, którzy stali z boku i o czymś rozmawiali. Ich miny były wręcz grobowe. O dziwo Justin stał już pośród nich.
- Co się dzieje? - spytałem nieco oderwany od rzeczywistości.
Danielle stała przytulona do boku Nialla i łkała cicho, jej gęste loki roztrzepały się po całej twarzy, a kilka przykleiło się do policzków mokrych od łez.
- Co się stało i gdzie jest Liam? - próbowałem się dowiedzieć zauważając brak Payne'a.
Wtedy Dan zaczęła płakać jeszcze głośniej, Malik zgromił mnie wzrokiem, a ja zacząłem obawiać się najgorszego.
- Czy on...? - nie chciałem wypowiadać tego na głos.
I wtedy Louis zaciągnął mnie na stronę.
- Nie, Liam nie umarł. Zaginął i właśnie idziemy go szukać i byłbym ci bardzo wdzięczny gdybyś chociaż raz pohamował swoje pięści, jasne? - syknął. - Bo tu kurwa teraz nie chodzi o ciebie, a o Liama.
- Ale przecież...
- Nie kończ - powiedział, a jego słowa przesiąknięte były takim jadem, że po prostu zamilkłem. Przestałem poznawać przyjaciela.
     Byłem zszokowany wiadomością o tym, że nasz Daddy po prostu zniknął, ale nie było czasu na to, żeby ktoś wyjaśniał mi okoliczności. Dziewczyny oraz Niall, który miał je pilnować zostali w obozowisku. Nasza czwórka postanowiła tym razem nie dzielić się na grupy, ale szukać Liama razem.
Atmosfera była napięta, nikt się do siebie nie odzywał, szliśmy smętnie rozglądając się za jakimikolwiek oznakami obecności Payne'a, Justin wlókł się z tyłu, co jakiś czas podpalając papierosa, podobnie jak Zayn idący obok mnie.
- Jak tam sytuacja z Mercedes? - rzucił w końcu od niechcenia.
- Fatalnie - mruknąłem wspominając jej chłodny wzrok, którym obdarzała mnie przez cały dzisiejszy dzień.
- Te wakacje to był jeden z najgorszych pomysłów na jakie mogliśmy wpaść - westchnął zaciągając się dymem.
    Przyznałem mu rację. Zastanawiałem się czasami czy oby na pewno to wszystko nie jest zwykłym snem. Tak naprawdę ani do mnie, ani do nikogo z nas nie dotarło jeszcze, że Eleanor nie żyje. To było takie nierealne, takie odległe. No bo w końcu byliśmy zwykłymi nastolatkami. Mieliśmy spędzać na tej wyspie najlepsze dni naszego życia, młodzi, szaleni i szczęśliwi. Przez pierwszą noc czuliśmy jak bogowie, ale najwidoczniej jakaś 'nieznana moc' postanowiła wylać na nas wiadro zimnej wody i przywrócić na ziemię. Teraz toczyliśmy prawdziwą walkę, na życie i śmierć... a zwycięzca mógł być tylko jeden.
- Uhm... chłopaki! - nie musiałem się odwracać żeby wiedzieć do kogo należy ten nonszalancki głos. Bieber.
Popatrzyliśmy na niego, stał kilka metrów od nas z wyraźnym przerażeniem wypisanym na twarzy.
- Ja... ja chyba znalazłem Liama - jęknął z grymasem na twarzy.
Nie czekając podszedłem tam, po jego minie miałem wrażenie, że stało się najgorsze. Zauważyłem jego nagą stopę zza krzaków chciałem je odsłonić, ale Justin mnie powstrzymał.
- Co jest? - splunąłem. Byłem jedną wielką wybuchową mieszanką emocji.
- Nie wiem, czy chcesz to oglądać, naprawdę - odparł zniesmaczony. - To jest... mocny widok.
Strzepałem jego rękę odsłaniają gigantycznego liścia, a szok wymalował się na mojej twarzy. Usłyszałem cichy krzyk Louisa za sobą, oraz głośne sapnięcie Zayna, który po chwili nachylił się zwracając wszystko co dzisiaj zjadł. Łzy stanęły mi w oczach. Coś niewyobrażalnego ściskało mnie za serce, przysięgam, że gdybym dorwał tego sukinsyna, który mu to zrobił oberwałbym mu jaja, zadźgał, a potem spalił i tak od nowa i od nowa aż w nieskończoność, a potem patrzyłbym jak smaży się w piekielnych czeluściach.
- Liam, powiedz, że to nie ty - zapłakał Louis skrywając głowę z mojej szyi.
Byłem w zbyt wielkim szoku, żeby wydusić cokolwiek. Zayn nie był w stanie nawet samemu stać, więc Justin wyprowadził go żeby nie musiał tego oglądać. Ja sam, nie mogłem się ruszyć, maiłem wrażenie, że przykleiłem się do podłoża, a mój wzrok tępo wpatrywał się w ciało Liama... a właściwie w to co z niego zostało.
Leżał pod jakimiś dwoma azteckimi posążkami. Był poćwiartkowany, dosłownie. Każda część jego ciała leżała w innym miejscu, wielka kałuża krwi formowała się dookoła, nie miał żadnych ubrań, a jego głowa... Boże!
- Louis, chodź stąd! - krzyknąłem ciągnąć przyjaciela. - Chodź, mówię!!!
Wyprowadziłem go z powrotem na alejkę, gdzie stał Justin i Zayn schowany w jego objęciach. Widać było, że szatyn czuł się niezręcznie, ale pomimo tego głaskał plecy Malika i mruczał do niego uspokajające słowa.
- Jezu, musimy tam wrócić, Liam! - Tomlinson histeryzował.
Było tak samo, jak gdy zobaczył ciało Eleanor, najpierw płakał cicho, potem zaczął krzyczeć, kopać i bić. Teraz chodził w kółko ze spazmatycznym płaczem, zaczął drapać się po ramionach aż pojawiła się na nich krew.
- Lou, błagam przestań! - krzyknąłem chcąc się do niego zbliżyć, ale brutalnie mnie odepchnął.
Cały czas wykonywał tę samą czynność. Jego głowa unosiła się do nieba, na którym świecił już jasny Księżyc, wyglądało to jakby odmawiał jakieś modły, jakby był w transie. Wtedy przypomniał mi się sen sprzed kilku dni i Louis cały we krwi. 
- Louis, masz przestać!!! - wydarłem się dramatycznie.
I wtedy Bieber doszedł do niego znowu mrucząc coś w niezrozumiałym języku:
Dood, sterf almal vervul met die noodlot!*
Potrząsał ciałem szatyna aż ten zaczął płakać jak małe dziecko. Byłem oszołomiony, a tak naprawdę nie miałem pojęcia, że to dopiero początek przedstawienia. Dobiegł do mnie zdruzgotany Zayn. Staliśmy jak osłupieni patrząc na scenę, która miała miejsce przed moimi oczyma... Obudźcie mnie z tego koszmaru, błagam!
Dood, sterf almal vervul met die noodlot!- krzyczał jak opętany.
Na dodatek dookoła chłopaków zaczęła wirować jakaś dziwna zjawa, niby duch. Miał na sobą podartą szatę, która wiła się dookoła chłopaków, jego czerwone oczy wypalały dziury w podłodze. Nie pamiętałem jak się oddycha, w jednej chwili poczułem jak ciepła ciesz leje mi się od krocza w dół.
- Cholera! Popuściłem - pisnąłem patrząc na bladego jak ściana Zayna.
Potem był tylko przeraźliwy krzyk tej całej zjawy:
- DOOOOOOOOD!
Zniknęła. Nastąpiła błoga cisza, Malik kurczowo ściskał moją rękę. Na trawie leżeli nieprzytomni Justin oraz Louis. Obaj byli spoceni i zalani łzami. Ocknęli się mrugając oczami.
- Co, co się stało? - jęknął przeciągle Justin.
- Nie wiem, ale kurwa myślałem, że umrę ze strachu - odpowiedziałem.

*jez.  Afrikaans - Śmierć, zginiecie wszyscy, wypełnia się przeznaczenie.


Ojej, chyba za bardzo popuściłam wodze wyobraźni o.O Wyszło jak, wyszło. Najgorsze jest, że nie mogłam się skontaktować z Dżaś i nie jestem pewna czy dobrze robię publikując ten rozdział :// No ale cóż, mam nadzieję, że wreszcie się do mnie odezwie :((( Starałam się, żeby rozdział był dłuższy, dlatego też musieliście czekać trochę dłużej, ale mam nadzieję, że warto było. Ostatnio za dużo romantyzmów to musiałam w końcu obudzić swoją masochistyczną stronę XD Liaaaam :CCC  Podoba się? Komentujcie, błagam Was <333


ilysm, Klaudia

P.S - przypominam o tym, że nadal możecie być informowani ( zakładka) i proszę Was bardzo piszcie do nas jeśli zmieniacie nazwę na tt 


30 komentarzy:

  1. rozdzial boski. koncowka mnie przerazila, ta zjawa, Jus i Lou i ich dziwne zachowanie bylo strasznie dziwne o.O @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jak czytam to opowiadanie to mam wrażenie że to jakiś realny horror. Serio.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest jakieś nenormalne! ale to dobrze hahaha rozryczałam się! hahahah ;D
    Izka xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. NO PRZECIEŻ NIE BYŁO PRZY LIAMIE KRZYŻYKA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    NIEEEEEEEEEE ON ŻYJE
    ŻYJEEEEEEEEEEE! Jezuu załamałam się przez to !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu mam ciary przez to ! ZAJEBISTY <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, popłakałam się. LIAAAAAAAAAAAAAAAM NIEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!! :CCCC

    OdpowiedzUsuń
  7. o mój boże. zaczynam się bać xd
    liam :< kochany daddy.<33
    ej powiedzcie mi, że nie wszyscy zginą. to prawda ?

    OdpowiedzUsuń
  8. O BOŻE O BOŻE ;<<<<<<<<<<<<
    ROZDZIAŁ WSPANIAŁY, TRZYMA W NAPIĘCIU C;

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG
    HARRY POPUŚCIŁ HAHAHAHA XD
    RODZIAŁ ŚWIETNY

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest pojebane, sama historia i fabuła są kiepskie. Ani straszne, ani romantyczne. Zdania nie mają składni, a uśmiercanie osób z zespołu i ich najbliższych jest nieodpowiednie. Czytałam to opowiadanie, mając nadzieję że się coś poprawi, a wszystko coraz gorzej. Nie czytam już.

    OdpowiedzUsuń
  11. za
    dużo
    jak
    na
    1
    rozdział
    ;-;
    xx
    @HiMyHarry

    OdpowiedzUsuń
  12. TAK
    BARDZO
    DUŻO
    EMOCJI
    W
    JEDNYM
    ROZDZIALE.
    PO
    PROSTU
    WOW!
    @awmywhatever x

    OdpowiedzUsuń
  13. tyle emocji w jednym rozdziale. wow. ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju :C
    Biedna Danielle, Merc powinna pogadać z Harry'm. Poza tym przy Liam'ie nie było Krzyżyka! To coś oznacza. Popłakałam się na wieści o Liam'ie :C
    Ale rozdział wyszedł boski jak zawsze ♥

    /@Harry_Love_You_

    OdpowiedzUsuń
  15. Liam...... Jak moglas! Rozdzial swietny ale Liam nie zyje nieee

    OdpowiedzUsuń
  16. Dostałam dreszczy ;( Świetny ! Klaudia, nie martw się, Dźaś nie będzie zła po tym jak przeczyta ten rozdział :)))
    Trzymaj się ! Tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Chciałabym żeby Merc i Jus byli razem.....

    OdpowiedzUsuń
  18. Ej ,to było straszne .
    Stephen King ,normalnie ... :D
    Ojej ... Jak się tutaj ocknąć ..?
    Genialny rozdział ,oby tak dalej ;)
    /SHELLY

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziekuje,że przeczytaliscie moja prosbe ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. O kurde ale emocjie *.* czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Wow, mocno. Ciekawi mnie zagadka tej wyspy...
    Justin ma być z Merc, oni tak bardzo pasują do siebie!
    Mam nadzieję, że następny będzie szybciej, ponieważ, gdy tak rzadko dodajecie tracę wątek i jak jest nowy to okazuje się, że nie pamiętam co działo się w poprzednim. Ale to tylko moja rada...
    Weny! /Leah

    OdpowiedzUsuń
  22. Jest coraz straszniej. Boże LIAŚ!
    Nie mogę, po prostu..
    Justin i Merc - tak! tak! tak! Trzy razy tak, dziękujemy!
    Harry - 3 razy NIE.
    i mówi to directioner -_- no ale cóż. tak po prostu jest. Harry nie zasługuje na Mercedes.
    Louis za to mi się podoba teraz :)
    Boże ta historia jest taka.. niesamowita. Jestem okropnie ciekawa rozwiązanie tej całej zagadki. I dlaczego Justin jest wprowadzany w ten trans i ta zjawa i syugdfkudgs OMG
    Dobra, czekam na następny :)
    Went <33
    @_yourkitty

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie polecam czytać wieczorem! xD
    Mocne, ale i tak super :)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Niesamowity! piszcie szybciutko następny, szczerze to nie wiem skąd macie pomysły na genialne opowiadanie :D możecie mnie informować na TT o nowych rozdziałach?
    https://twitter.com/OlaaW1

    OdpowiedzUsuń
  25. Wow super, czekam na następny rozdział. A tak wgl to kiedy będzie?

    @Harrtyna

    OdpowiedzUsuń
  26. Wow....uwielbiam takie opowiadania.Czekam na kolejną część !!!
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  27. Przeczytałam wszystko i jestem pod wrażeniem waszego talentu to co tu napisałyście jest wspaniałe jest to dramat zarąbisty dramat jak dla mnie powinnyście napisać książkę bez dwóch zdań ;D boskie, boskie i jeszcze raz boskie <3 ciary przechodzą ja myślałam że na początku to jakiś romans będzie czy coś a tu taki zaskok po prostu zajebis*te kocham to <3 piszcie dalej bo macie talent ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. Zaczęłam czytać to opowiadanie wczoraj i się wkręciłam. Jest niesamowite.
    Biedny Liam :( I nie mogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń