piątek, 27 września 2013

12. Rozdział dwunasty.


                                                                                 *Piosenka*

* Perspektywa Harry'ego*

    Patrzyłem jak słońce w towarzystwie chmur leniwie wędruje nad nami. Rodził się nowy dzień ze starymi problemami. Zimny powiew wiatru działał niczym prysznic w upalne dni. Załamany? Rozdarty? Wściekły? Sam nie potrafiłby się obecnie określić. Jednego jestem pewien. Muszę coś z tym syfem zrobić, inaczej nie dam rady.
Wczesnym rankiem nikt już nie spał, prawdopodobnie z panującej napiętej atmosfery. Perrie z Zaynem krzątali się już poza namiotami.  Dan jeszcze smacznie spała, gdy  Liam nosił drewno na opał. Niall jadł  śniadanie, a Lou krążył wokół miejsca na ognisko.
- Harry - zawołał mnie w pewnym momencie. Niechętnie, bądź co bądź, ale się odwróciłem. - Musimy pogadać. - stanowczość w jego głosie nie wróżyła, ani zabawy, ani żartów.
- Louis? - zacząłem, gdy oddaliliśmy się trochę od naszej noclegowni. Nie mam ochoty, na jego opierdol. 
To, jak się zachowałeś wczoraj... - wziął w płuca większą ilość powietrza. - Jesteś kretynem, cholernym idiotą, największym skurwielem, jakiego poznał świat - wytrzeszczyłem oczy wlepiając gały w przyjaciela. Zniknął spokojny głos, a echem po lesie rozległ się krzyk zdenerwowania.
- Słuchaj, to nie je...
- Nie przerywaj mi! Pomyśl do jasnej cholery nad swoim zachowaniem, bo stracisz Mercedes. Ja już straciłem ukochaną osobę, Tobie na to nie pozwolę! - na wspomnienie o El posmutniał, ale nie chciał tak bardzo mi tego pokazać. Oboje wiedzieliśmy, że ma rację wyzywając mnie od najgorszych. Byłem gnojem i musiałem to usłyszeć na głos. 
- Lou... - spróbowałem ponownie, również kończąc przegraną. 
- Nie przerywaj mi, już mówiłem! - jeszcze chyba nigdy, aż tak na mnie nie wrzeszczał. Louisie Tomlinsonie, co się z Tobą stało? - Wiesz, mógłbym opierdalać cię dalej i mówić jak bardzo niedojrzałym szczeniakiem jesteś - burknął - ale to nic nie da. Naprawi relację między wami? Nie! Dlatego zaraz po tym, jak wrócimy do reszty ja, Liam i Niall pójdziemy szukać Mercedes, a ty zostaniesz i przemyślisz jak ją przeprosić. 
- Chcę iść z wami - poinformowałem dość stanowczo. Jeśli Tommo myśli, że się go przestraszyłem, to się myli. 
- Nie ma mowy! - asertywnie trzymał się swojego planu. - Módl się lepiej, żeby ci wybaczyła - dodał odchodząc kawałek. Cholera! Gdyby nie fakt, że jest moim przyjacielem dostałby w mordę za takie mnie traktowanie, obiecuję. - Idziesz? - spytał obojętnie prowadząc naszą dwójkę do namiotów.

*

   Gdy wróciliśmy Zayn, Niall i Liam byli w wodzie. Dziewczyny natomiast siedziały przy ledwo palącym się ognisku i dzierżyły w dłoniach dwa kubki ciepłej herbaty. Ostatnio Zayn znalazł strumyk ze słodką wodą, więc mieliśmy jej pod dostatkiem.
- Hej - mruknąłem przechodząc obok i kierując się do swojego namiotu, ale poczułem dłoń na swoim ramieniu.
- Czekaj - nakazała Danielle. Jej głos, choć zwykle spokojny i ciepły tym razem było groźny. - Musimy porozmawiać.
Wywróciłem oczami oczekując kolejnej reprymendy, tym razem od dziewczyn. Jezu, przecież wiem, że dałem ciała!
- Spieprzyłeś to - Edwards wyrzuciła kawę na ławę.
Spojrzałem na nią. Wiatr wywiewał jej blond włosy przez co wpadały jej w oczy, twarz, którą zazwyczaj zdobił szeroki uśmiech wyglądała na smutną i zmęczoną. Nie dziwię się, wszyscy ostatnio wiele przeszliśmy.
- Wiem to - westchnąłem ciężko.
- Jednak my nie o tym - Dan upiła niewielki łyk napoju ze swojego kubka. - Co Justin do ciebie powiedział? - wbiła we mnie intensywnie czekoladowe spojrzenie. - Wczoraj, podczas bójki - sprecyzowała.
- Nieważne - mruknąłem.
- Ależ ważne. Z resztą nie musisz mówić. Wiemy - zachichotała Pezz.
- To po co pytasz?
- Chciałyśmy się upewnić. W każdym razie chodzi o to, że Justin kłamał - powiedziała Peazer ze stoickim spokojem. - Znam Mercedes szmat czasu i ona nie puszcza się z byle kim.
- Zgadzam się - dodała blondynka.
- Bronicie jej, bo to wasza przyjaciółka - syknąłem. Naprawdę mam już dość.
- Nie, nie dlatego. Mówimy ci to, bo zależy nam na tobie i Merc. Bieber cię prowokował. Chciał cię wkurwić, a ty dałeś mu się owinąć wokół małego paluszka, Styles. Powinieneś mieć zaufanie do swojej dziewczyny - czasami jej bezpośredniość mnie dobijała. Nie dziwię się, że jest z Zaynem.
- Sam nie wiem - warknąłem chowając twarz w dłoniach. - Mam tego dość.
Wstałem pomimo protestów i biorąc po drodze puszkę piwa ruszyłem nad wodę. Otworzyłem piwo i wypiłem całą zawartość niemal jednym łykiem. Odetchnąłem w ulgą czując lekkie rozluźnienie. Rozebrałem się do bokserek i wskoczyłem do zimnej wody.
- Hej chłopaki! - zawołałem do wygłupiających się w morzu przyjaciół.


                                                                                      *Piosenka*

*Perspektywa Justina*

     Leżałem na kocu zaraz obok Mercedes. Obserwowałem jak mruczy coś przez sen. Był urocza. Jej szatynowe włosy rozkładały się na śpiworze, a jeden kosmyk opadł na jej policzek. Porcelanowa cera idealnie kontrastowała, z jej piwnymi tęczówkami, które teraz zamknięte były pod powiekami i wachlarzem długich rzęs. Oddychała lekko przez rozchylone, różowe usta. Jej wątłe ręce zaciśnięte były na mojej koszulce (co swoją drogą było cholernie słodkie). Wyglądała zupełnie jak anioł, upadły anioł bez skrzydeł. Taka niewinna i piękna. Sięgnąłem dłonią do jej policzka i pogłaskałem lekko uśmiechając się kiedy znowu zaczęła coś mruczeć. Po chwili otworzyła oczy i zatrzepotała kilkakrotnie rzęsami aż jej wzrok spoczął na mnie.
- Wybacz, nie chciałem cię obudzić - powiedziałem przygryzając wargę.
- Nie szkodzi - odparła, a uśmiech rozgościł na jej twarzy.
Przez parę sekund patrzyła się na mnie aż w końcu schowała twarz w mojej klatce piersiowej tuląc się do mnie i zaczęła się śmiać.
- Co się stało? - spytałem rozbawiony.
Mercedes pokręciła jedynie głową nadal tłumiąc śmiech w mojej koszulce. Poczułem dziwne ciepło rozlewające się we mnie, kiedy widziałem ją taką radosną. Boże, co się ze mną dzieje? Ta cała sytuacja pomiędzy nami zdecydowanie nie należała do normalnych, ale bardzo się mi podobała.
- No powiesz co się stało? - zachichotałem.
- Nic, po prostu miałam dziwny sen - wymruczała i odkleiła się ode mnie, a dwa dorodne rumieńce rozlały się na jej policzkach.
- Jesteś niemożliwa, Nelson - wyznałem z cwaniackim uśmieszkiem i puszczając jej oczko.
- Ty też, Bieber - odparła robiąc nieudaną wersję mojego uśmiechu.
Zaśmiałem się i przycisnąłem usta do jej policzka. Poleżeliśmy chwilę, ale zrobiło się dosyć niezręcznie, więc wyszedłem na papierosa, a tymczasem Mercedes poszła do wody żeby się odświeżyć. Przez chwilę patrzyłem jak szła po piasku w moim dresie, w którym w powodzeniem zmieściłaby się jeszcze jedna jej kopia.
    Pogoda naprawdę nam sprzyjała. Słońce od samego rana nas przygrzewało, a po chmurach nie było nawet śladu. Aż trudno było nie cieszyć się takim dniem, szczególnie na tle tych ostatnich. Wyciągnąłem z tylnich kieszeni swoich dresów paczkę papierosów, odpaliłem jednego i zaciągnąłem się co było już moją rutynową poranną czynnością. Usiadłem na piasku, czując nieprzyjemny ból w dolnej części pleców. No tak, pamiątka po wczorajszej bójce z panem Harrym Zazdrosnym Stylesem. Skrzywiłem się i zmieniłem pozycję, ponownie wciągając dym z papierosa i wypuszczając go powoli. Rozejrzałem się dookoła, mój wzrok ponownie utknął na myjącej twarz Mercedes. Muszę przestać o niej myśleć, serio! Odwróciłem się i utkwiłem oczy w piasku, przeraziłem się widząc to, co było kilka metrów przede mną. Wypalony, wielki napis 'dood' *. Zamknąłem oczy próbując sobie przypomnieć gdzie jeszcze go widziałem i wtedy, nagle...
  Nic, pustka. Nie wiem co robiłem, ani co mówiłem. Zupełnie jakbym na te kilka chwil stracił całą świadomość, jakby ktoś inny był w moim ciele, a ja tymczasem obcowałem gdzieś daleko.
- Justin! - silne uderzenie w ramię. Nic.
- Justin!!! - znowu. I znowu, i znowu...
- Co jest?! - wrzasnąłem otwierając oczy.
Przede mną stała przerażona Mercedes, ja spoglądałem na nią zdezorientowany, stróżki potu spływały po moim czole. Byłem wystraszony. To jest kurwa nie fair, że ktoś sobie pożycza moje ciało!
- Co się stało? - spytałem dysząc ciężko.
- Mnie się pytasz? To było naprawdę dziwne, znowu mruczałeś coś w jakimś dziwnym języku. Byłeś jak w transie - mówiła patrząc na mnie uważne. - Wszystko w porządku?
- Tak - przełknąłem ślinę. - Chyba tak. Masz na sobie bluzkę Tamary? I jej spodenki?
- Uhm, tak, ale jak masz coś przeciwko to się przebiorę, po prostu - zaczęła.
- Nie! Jest okej. Ślicznie wyglądasz - przyznałem z uśmiechem wracając powoli do rzeczywistości.
Stary, z Tobą serio jest coś nie tak. Rozmawiałem ze sobą mentalnie, ciągle marząc o uroczej brunetce oddalającej się z powrotem do namiotów. Boże, jak bardzo jest ona seksowna i słodka. Kurwa Bieber, ale porównanie. Nie, starczy. Muszę się ogarnąć. 
Justin - delikatna dłoń ułożona na moim ramieniu i uroczy głos ściskający za moje serce. Serio się boję. Odwróciłem się lekko uśmiechając się do pięknej brązowookiej osóbki stojącej przede mną. - Wszystko w porządku? - zatroskane tęczówki wpatrzone w moje czekały na odpowiedź.
- T..tak - wyjąkałem, próbując się opamiętać. Posłała mi kuszący uśmiech po czym podała trzymającą w rękach bluzę.
- Masz, załóż. Ten chłodny wiatr psuje całą aurę - wyjaśniła sama otulając się moim ciuchem.
- Mercedes - zaśmiałem się podziwiając bezchmurne niebo. - To tylko lekki wiaterek - zaciągnąłem się przypływającym powiewem.
- Nie chciałam, żeby ci było zimno - udała obrażoną robiąc smutną minę. Nienawidzę nawet, gdy udaje smutną. Ma o wiele za ładną twarz na ten stan.
- Chodź tutaj - przyciągnąłem ją do siebie mocno przytulając. Wciągnąłem się jej rozkosznym zapachem. Czasem zastanawiałem się, jak taka drobnej postury, dziewczyna okazuje się tak silną kobietą.
- Justin, już mi cieplej - zachichotała, a ja wyrwałem się z rozmyślań. Śmiejąc się rozluźniłem uścisk, uwalniając jej ciało.
- Och... ta - przygryzłem wargę w duchu dziękując, że właśnie w ten sposób odebrała mój uścisk.
- Co z tymi literami? - zmieszana przerwała rosnącą wokół nas ciszę.
- Nie wiem właśnie - zastanawiając się przeczesałem ręką włosy.
- I jeszcze to, co mówiłeś..
- Właśnie! Możesz mi wierzyć lub nie, ale ja tego nie pamiętam... - zniżyłem ton lustrując jej twarz. Zmieszanie przeistoczyło się w zmartwienie, lęk.
- Naprawdę? - spytała z niedowierzaniem, choć i tak mi wierzyła.
- Yhym - kiwnąłem głową rozczarowany. Strach nadzwyczajnie wziął nad nią górę, bo zaczęła bawić się nerwowo swoimi palcami.
- Och.. to było coś takie...
- POMOCY! POMOCY! - słysząc dobiegający nas krzyk migiem odwróciliśmy się w stronę, z którego dochodził. Długo nie musieliśmy czekać, aż dotarli do nas Niall z Louisem. Oboje przerażeni, ledwo co łapiąc dech w płucach stanęli przed nami. Pojedyncze łzy kapały im z oczu, choć najpierw uznałem, że są to krople potu.
- Co się stało? - wystraszona Mercedes próbowała wyciągnąć jakąkolwiek od nich informacje. Bezskutecznie. Trwoga zapanowała nad nimi pozbawiając ich przez chwilę głosu. Zaczęliśmy się z Merc krzyczeć z niepokoju, by w końcu do jasnej cholery nam powiedzieli, o co chodzi. Jednak to, co usłyszeliśmy kompletnie nami wstrząsnęło.
- Liam... Liam nie żyje! - słowa Horana do teraz brzęczą mi w uszach.

* - jęz. afrikaans - śmierć.



Witam :) Na sam początek chciałam Wam bardzo podziękować za życzenia urodzinowe :) To kochane <333 No, a teraz rozdział. Do najdłuższych nie należy, ale naprawdę się starałyśmy, jak zwykle z reszt, nie miałam już siły sprawdzać literówek (będzie okej jak wytłumaczę si grypą żołądkową, która mnie męczy już 2 dni? :x) Podoba się? Liam umarł :CC  Pewnie myślałyście, że następny będzie Lou, a widzicie? Ten morderca to przebiegła bestia ^.^ Hahaha mam dla Was wyzwanie XD Dobijecie do 35 komentarzy? Prooosimy. Jest dużo czytelników, ponad 50 informowanych. Wiem, że dacie radę :) 

Dżaś jak zwykle powtarza, że Was kocha, dziękuje, że jej pomogłyście i złożyłyście życzenia (ale to uknułaś ;o) i zaprasza Was na swoje opowiadanie <klik>

Całusy, Klaudia, ily

33 komentarze:

  1. boże, Justin i Merc *.* awww, chcę żeby byli razem!
    Co do rozdziału ciekawy, chodź krótki.
    Liam umarł...szkoda, ale póki Justin żyje, jestem szczęśliwa ;p
    Mam nadzieję, że next pojawi się szybko! weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMFG!!
    Dlaczego Liaś?!
    On zawsze był spokojny.....A CO Z DANIELLE?!
    Kurwa nie mogę się doczekać kolejnej części....

    @Harry_Love_You_

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej <3 zawalisty. szkoda że któtki ale itak boski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego Liam ? :(
    Rozdziała jak zwykle świetny :)
    Pozdrawiam, nice.girl

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku dlaczego Liam ? :(((
    ale tak czy siak rozdział,jak zawsze zajebisty kjfbgvjfkbvj :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku Liam ;//////////////////

    OdpowiedzUsuń
  7. kooooocham <3 szkoda Liasia :/ jejku i ten duch w Justina ciało wchodzi ?!
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie. Nie Nie nie. No chyba kurwa nie ;cccc
    Biedny Liam.... ;c
    To ff wciaga coraz bardziej.
    @HappyInDreams

    OdpowiedzUsuń
  9. Serio, to ff mnie coraz bardziej przeraża ;-;
    Liam?! :C
    WHY? :X
    Wynoście się z tej wyspy! ;_;
    @HiMyHarry

    OdpowiedzUsuń
  10. łaaaaaaaaaał! *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. vbhevberybvruevbe *___* owowowow *^*

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam ten blog :)
    Powodzenia w dalszym pisaniu, bo jesteście świetnee ! :D
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział cgvhjbj :D
    Będziecie mnie powiadamiać o rozdziałach ? :)
    @MelanyDarkk

    OdpowiedzUsuń
  13. Awww <3
    Słodkie są chwilę Mercedes i Justina!
    Harry jest dupkiem i chuba nikt mi nie zaprzeczy..
    Boze, Liam umarł?! Chciałam żeby ktoś umarł ale nie spodziewałam się, że to on!!
    Nie moge doczekać się nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam wasze opowiadanie i mam ciarki *.* to jest boskie. Zawsze wyczekuję końca tygodnia, bo wiem, że dodacie rozdział ;3 jesteście boskie. Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. fygrhvbsdhvb *-* to jest boskie <33 i jak zawsze koniec w najlepszym momencie *-* <33

    OdpowiedzUsuń
  16. cvyuikjhgfddf. kocham to. ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. O jejku Liam : c
    Mam nadzieję, że Mercedes wybaczy Hazzie :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Liam nie żyje..:( Tym mordercą jest chyba Justin.. Gdy jest opętany, tak mi się wydaje .. Albo nie? Nie wiem, rodział genialny! Diedna Dan ciekawe jak to przeżyje.. CZEKAM NA NN ! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. hmmm niesamowity! przepraszam ,wy jesteście niesamowite! właściwie to wszystko na tej stronie jeste niesamowite <3 te rozdziały ,macie ogromny talent ,nie myślałyście aby napisać książke? hahaha ja i moje pomysły. ;)
    mówiąc szczerze to jest najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam <3 kocham i czekam na next <3 *-*
    Izka xoxo

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem ciekawa co będzie dalej hmm JUŻ NIE MOGE SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU szkoda, że taki krótki :c ale zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG OMG tak bardzo zajebisty rozdział :) x
    Czekam na kolejny <3
    @awmywhatever x

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że Liam umarł :C Ale rozdział jest spk jak zawsze. Czekam na następny :***

    OdpowiedzUsuń
  23. Swieetny rozdzial, ale Liaś ?? Czemu biedna Danielle :(( no ale czekam na nn :33

    OdpowiedzUsuń
  24. Dlaczego akurat Liam..? Eh.. Ale rozdział genialny. Chcę żeby Merc wróciła do Hazzy. :P czekam na nexta. @LEEROY_xx

    OdpowiedzUsuń
  25. I love it !
    /Shelly

    OdpowiedzUsuń
  26. jak mogłaś uśmiercić mi Liasia?!
    absbdjwhshdb Justin i Merc *.*
    z jednej strony Harry jest chujem a z drugiej trochę mi go żal..

    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak mi szkoda Liasia :c ♥
    Rozdział jak zwykle świetny,czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie uśmiercajcie już nikogo :D prosze <3 rozdział superr :3

    OdpowiedzUsuń
  29. A możecie napisac więcej o tej śmierci i tych znakach i wgl? Żeby bylo bardziej dramatycznie xD

    OdpowiedzUsuń
  30. baardzo dobry rozdz, uwielbiam waszego bloga : ))

    OdpowiedzUsuń