czwartek, 12 września 2013

10. Rozdział dziesiąty


                                                                                      *Piosenka*
                                                                  
                                                            *Perspektywa Harry'ego*

   Czułem jak krew się we mnie gotuje. Zacisnąłem pięści i ruszyłem w kierunku tego dupka.
- Co kurwa?! - wrzasnąłem zbudzając tym samym Mercedes.

Wystraszonym wzrokiem zlustrowała wszystko wokół szybko podnosząc się z miejsca. Wyglądała na zdezorientowaną. Próbowała coś wymamrotać w moim kierunku, jednak spotykając się z wściekłością moich oczu zamilkła przerażona. 
 I dobrze. Przynajmniej po tym wszystkim nie będzie mnie powstrzymywać.
- To, co słyszałeś – odburknął lekceważąco. Czy on jest popierdolony, czy mi się wydaje?  
- Dzieciaku, chyba nie wiesz z kim zaczynasz – zakpiłem spluwając na piasek.
- Uważaj, bo się przestraszę – zaśmiał się tym samym doprowadzając mnie na skraj wytrzymałości. Żaden gnój nie będzie mi się śmiał w twarz, nie Harry'emu Stylesowi! 

W odpowiedzi rzuciłem się na niego z pięściami początkowo uderzając parę razy w twarz. Bronił się lub raczej próbował. Nie masz ze mną szans, Bieber. Na jeden z jego ciosów oddawałem mu trzema. Może i chuj był wygadanym cwaniaczkiem, jednak bić się nie potrafił. Jaka szkoda... Celował na ślepo, błędnie uderzając to w brzuch, podbrzusze, to znów w twarz. Ja w przeciwieństwie dobrze wiedziałem jak postępować. Najpierw zaplanowałem obicie jego wstrętnej mordy, a dopiero później zamierzałem doprawić mu kopiąc go w brzuch.
- I co? Już nie jesteś taki ważny – mruknąłem najwyraźniej łamiąc mu nos, bynajmniej tak wywnioskowałem z dźwięku, jaki się rozległ.
Obejrzałem się za siebie dając mu chwilę na ogarnięcie się. Drżąca Merc trzymana w objęciach Dan i Pezz zakrywała co chwilę usta, starając się wydobywać z ust jęków. Podobnie, jak przerażone dziewczyny odwracała momentami wzrok przed widokiem rozlewu krwi.   
- Spierdalaj – krzyknął odpierając mój ruch, chyba po raz pierwszy. Oddalił się trochę i sięgając ręką do kieszeni spodni wyciągnął z niego nóż myśliwski. - No to chuju, co teraz? - rozbawiony ponownie zbliżył się do mnie wymachując ostrzem w powietrzu.
- Schowaj ten nóż, Bieber – włączył się Louis wyraźnie przestraszony zaczął kierować się w nasza stronę.
- Bo co kurwa? - mimo moich uników i tak jakimś cudem udało mu się mnie obezwładnić przykładając do szyi broń.
- Nie chcesz go zabić – Zayn bezskutecznie próbował go podejść
- Chcę – odrzekł uradowany zacieśniając uścisk, w który mnie złapał.
- Co tym zyskasz? - dołączył się Liam. I tak oto moim przyjaciele okrążyli naszą dwójkę pragnąc uwolnić mnie od tego psychopaty.
- Pozbędę się tego gnoja – syknął.
Serce załomotało mi z przerażenia, gdy jego oczy pełnie zawziętości wpatrywały się we mnie. Gwałtownym ruchem musnął ostrzem przez moją skórę zostawiając na niej słabą kreskę. Odrobinę byłem wystraszony, przyznam, ale z drugiej strony było mi wszystko jedno. Dziś straciłem osobę, która była dla mnie ważna.Obecnie brzydziłem się Nelson, kto wie co robiła z Justinem, nim zdążyłem ich nakryć. Może się mu się oddała, suka. Pieprzyła się z tym dziwkarzem. 
Przymknąłem powieki przywracając wspomnienia z naszych wspólnie spędzonych dni. Zawsze tak robiłem będąc w potrzasku. Pozwoliłem na powrót obrazów z pierwszego spotkania, randek, świąt. Zapragnąłem przeżyć jeszcze choć jedną taką rzecz, jeszcze choć raz. Wtedy zamachnąłem kolanem i najzwyczajniej 
w świecie uderzyłem idiotę w jaja. Wiem, obrona w stylu kobiety, ale o dziwo pomogło. Skulony chwycił się za obolałe miejsce dając tym samym szansę na złapanie się przez chłopaków
- I co skurwielu? Kto się kogo pozbędzie? – uradowany patrzyłem, jak Zayn z Louis'em przywiązują intruza do jednego z drzew. Oby tylko ten krety nie przegryzł materiału służącego za linę. 
- Przywiązałeś mnie, wielkie halo. Przynajmniej mogę ci opowiedzieć jak cudownie mi się ruchało twoją laskę – gdy jego słowa dotarły do mnie zamarłem. Jednak miałem rację, kochali się, kurwa. Zezłoszczony powędrowałem wzrokiem w kierunku, gdzie stały  dziewczyny. Zdziwiłem się nie widząc ich. Najwidoczniej całą trójką odeszły niezauważone. W zasadzie dobrze, że nie było Merc, nie umiem stwierdzić, czy przypadkiem nie zaatakowałbym jej w przypływie impulsu. 
- Co, chcesz, żeby zaprzeczyła? - zakpił cholerny skurczybyk. - Przecież nie wolno kłamać. Och, gdybyś wiedział jak jej się podobało, jak krzyczała z podniecenia moje imię.
-Spokojnie – poczułem dłoń Lou na swoim ramieniu. Zamorduję chyba chuja, zabiję jak psa i jajami do tego drzewa przywiąże, obiecuję! - On cię prowokuje.
-Doprawdy? Nie wydaje mi się. - ten jego cwaniacki uśmieszek przyprawiał mnie o mdłości. - Harry, też tak szybko doprowadzałeś ją do orgazmu? Ze mną doszła w dwie minuty, a jak z tobą? Dasz radę w godzinę? - zaśmiał się, a ja nie wytrzymałem. Podbiegłem do niego i przypierdoliłem mu porządnie jeszcze kilka razy. Z wargi popłynęła czerwona substancja, brwi też miał rozcięte, lewa nawet była znacznie opuchnięta. Nieważne. Dla mnie równie dobrze mógłby w końcu przestać oddychać, tak jak Mercedes...

                                                                         ***

   Do namiotów wracałem zdenerwowany, ale i z łzami w oczach. Nie przejmowałem się nawet rozciętym łukiem brwiowym, rozdrapanymi rękami i poobijanymi knykciami. Zabolały mnie słowa Bieber'a i jestem pewny, że nie kłamał. Ona serio się z nim puściła.
Żaden z chłopaków nic nie powiedział przez całą drogę powrotną. Było mi przed nimi wstyd, moja dziewczyna zrobiła ze mnie rogacza, nie daruję jej tego. 
Docierając do celu zastaliśmy dziewczyny siedzące na pniach przy palącym się ogniu. Danielle zauważając nasze postacie od razu wyszła nam na przeciw. 
- Wszystko w porządku? - spytała prześwietlając mnie od góry do dołu. Nie zdążyłem odpowiedzieć, naskakując przy wszystkich na moją "wierną" dziewczynę. 
- Dobrze ci było? - krzyknąłem do niej, na co wstała stając ze mną twarzą w twarz. Ciemne oczy wpatrywały się w moje z niezrozumieniem. Zauważyłem jej zmieszanie. Nie wiedziała, czy ma się spytać jak ze mną, co z Justinem lub o co mi chodzi. - Co już zapomniałaś jak się kurwiłaś z Bieber'em? - zadrwiłem przerywając ogarniającą nas przez chwile ciszę. 
-Co? - nie dowierzając wyrwała się Perrie szukając odpowiedzi u Zayn'a, na co ten jedynie wzruszył ramionami. 
-Co? - usłyszałem powtórnie pytanie tym razem rzucone z ust Mercedes. 
-Nie udawaj głupiej. Pierdoliliście się jak króliki w klatce, a teraz niewiniątko udajesz. 
-Harry – upomniał mnie Liam,lecz go zignorowałem. Dowodziło mną nienawiść, roztargnienie, byłem wkurwiony i nie panowałem nad sobą. 
-Jesteś zwykłą suką – sam pożałowałem wypowiedzenia tych słów, po tym jak jej dłoń odcisnęła się na moim policzku. Przegiąłem
- Milcz! Z taką łatwością przychodzi Ci nazwanie mnie suką – roztrzęsiona wykrzyczała przez łzy. - A sam nie pamiętasz ile razy mnie zdradziłeś? Zawsze była tobie wierna, czekałam aż wrócisz z klubu późną nocą, skąd mam pewność, że wtedy żadnej nie zaliczyłeś? - szlochała gestykulując rękoma. Miała rację. Choć nigdy nie spałem z inną kobietą także nie dałem jej co do tego stu procentowej gwarancji.
Nie zdradziłem cię.. - wyjąkałem bezbronnie. 
-I co mam ci uwierzyć? - przechyliła lekko głowę w prawą stronę nie pokazując jak jej broda drży od płaczu.
Choć jest silną, niezależną dziewczyną łatwo doprowadzić ją do łez. Sam siebie nienawidziłem zawsze, gdy zadawałem jej tyle bólu, kiedy przez mnie po kątach płakała nocami, a takie sytuacje niestety miały miejsce. - Ty mi nie wierzysz – wyszeptała spokojnie. - Nie wierzysz mi teraz, nie uwierzyłeś wcześniej. Najprościej mnie było o wszystko obwinić, co nie? - przestraszyło mnie opanowanie w jej głosie. Ja na nią krzyczałem, a ona tak po prostu mówiła powściągliwie. Coś niespotykanego. 
- Możesz wierzyć lub nie, przynajmniej nie pierdole się z kim popadnie – mentalnie uderzyłem się z całych sił. Harry, kretynie po co z tym wyleciałeś?!Nie, no ja jednak też jestem idiotą. 
- Kim jeszcze jestem według ciebie? Zabójczynią, dziwką, no dalej wymieniaj – prócz rozczarowania rysowanego na jej twarzy w jej głosie odezwał się ton poirytowania. - Wiesz co? Mam to gdzieś, mam gdzieś ciebie i twoją opinię. 
- I dobrze – burknąłem obojętnie. - Najlepiej stąd wypierdalaj, bo nas się jeszcze coś stanie – wskazałem ręką w stronę lasu. Kretyn.
- Harry! - krzyknął stojący za mną Lou. Chyba naprawdę zacząłem przesadzać, skoro nawet on próbował mnie powstrzymać, a przecież był zły na Merc. 
-Serio Styles, serio? Skoro tego chcesz – nie powiedziała nic więcej już, tylko odeszła. 
   A ja zamiast ją zatrzymać patrzyłem jak się oddala. Żałowałem wypowiedzianych zdań od momentu, kiedy tylko przeszły przez moje gardło. Jeszcze niedawno dziwiłem się, że Justin uderzył Tamarę nazywając go bezkarnym skurwysynem, a tymczasem ja skrzywdziłem własną dziewczynę jeszcze bardziej. Nie ma określenia, które w pełni oddałoby stopień okrucieństwa w stosunku do Mercedes. Liczyłem, że być może kumple dadzą mi popalić, a dziewczyny skarcą jak psa, w końcu należało mi się. Sam bym się zlinczował, gdyby to było możliwe.
- Harry? - zdenerwowany głos Danielle przerwał moją walkę z samym sobą.
Odwróciłem się w jej stronę spoglądając najłagodniej, jak tylko potrafiłem. Brakowało teraz tylko, by i moi przyjaciele się mnie przestraszyli odsuwając się przy tym kompletnie.
- Dlaczego? - te głębokie oczy zazwyczaj przepełnione miłością i zrozumieniem aktualnie lustrowały moją postawę z goryczą i rozczarowaniem. Nic dziwnego. Wzruszyłem smutny ramionami planując czym prędzej schować się przed nimi.
- Wiesz dlaczego? - zabrał głos wkurzony Liam, kierując swoje słowa do dziewczyny. - Po jest cholernym dupkiem, łatwowiernym głupkiem, który wierzy we wszystkie bajki, jakie mu się wmówi! - krzyczał wskazując na mnie palcem. Przyznam szczerze, że w takim stanie go jeszcze nie widziałem. 
- Skończ... - poprosiłem wywracając teatralnie oczami. Naprawdę miałem dość.  
- Nie - wtrącił się Zayn. - Stary, przesadziłeś po całości. No kurwa, jak tak można?! - jego poirytowanie zdecydowanie wpływało na moje. Czy oni nie wiedzą, że sam doskonale zdawałem sobie z tego sprawę?
- Dajcie mi wszyscy, kurwa święty spokój! - wrzasnąłem zostawiając ich samych.
Zniknąłem gdzieś, zmierzając ku plaży .Modliłem się o ciszę, by móc sobie wszystko poukładać.



Czeeeeść Miśki x
Jak w szkole? :) Mam nadzieję, że dajecie jakoś radę :3
Co do rozdziału.. jeśli mogę się usprawiedliwić jest on średni, gdyż pisany fragmentami  podczas jazdy do i ze szkoły, niestety ;/ 
Mimo wszystko nadmieniamy, iż bardzo się staramy, by Was zaciekawić i przypaść do gustu :)
Cóż jeszcze mogę dodać... prosimy o komentarze  i tutaj zapewne się powtórzę, ale one naprawdę nas  motywują <3
Aaaaaa... zapomniałabym SERDECZNIE ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE
                                                               KLIK <3
No więc, trzymajcie się cieplutko, pamiętajcie, że WAS KOCHAM <3
I do następnego! :)
Całuję x
Dżaś xo ; ) 

25 komentarzy:

  1. Boze swietny ! *-* jznzjdnd uwielbiam waszego bloga wczoraj czytalam go dwa razy od poczatku msjdndjfmjf :* czekam na nastepny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. okropnie krótki i dużo literówek, ale to wszystko wyjaśnia fakt, że pisany w drodze do szkoły i ze szkoły. ogólnie to świetnie, czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie krótki ;/ ale i tak kocham <33
    izka xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, ciekawy .. ZAJEBISTY !! ;D
    czekam na next .. KOcham ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny @Nicoo_lle

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie znaleźli Mercedes, ale szczerze mówiąc nie spodobało mi się zachowanie Harr'ego :/ Mimo to, bardzo mi się podoba, jest wspaniały *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholernie fantastyczny rozdział <3
    @HiMyHarry

    OdpowiedzUsuń
  8. omb prawie sie popłakałam. co z tym Harrym sie dzieje? nie rozumiem go, jest strasznie dziwny o.O rozdział jak zwykle boski :) czekam na następny x @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  9. krótki ale pełen emocji.
    tego oczekuję. *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest takie WOW! Chcem już następny rozdział! :) xx
    @awmywhatever

    OdpowiedzUsuń
  11. jest super ;D nie mogę się doczekać następnego. Przez cb mam zrytą psychikę ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały rozdział, zresztą jak każdy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. genialny!!! zapraaaaszam do mnie:
    http://opowiadanieonedirectioniwannasaveyou.blogspot.com/
    proszę odwdzięcz się tymi wszystkimi komentarzami na tym blogu

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry rozdział ,co prawda jest kilka błędów ale jest naprawdę fajny . Szkoda że nie było tutaj w ogóle perspektywy Mercedes ,ale mimo to mi się podoba .
    /Shelly

    OdpowiedzUsuń
  15. Robi się coraz bardziej ciekawie. Biedna Merc.. Szkoda mi jej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Obłędny obłęd :D *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Omomom *_* świetny rozdział tak samo jak całe opowiadanie ;33 A kto będzie zabójcą ktoś inny z poza grupy z właśnie osobą którą znają ?

    OdpowiedzUsuń
  18. ja chce już kolejną sobote i nowy roździał!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. jezu! wystrój bloga *-* jaki tajemniczy <3 boskie *-*
    izka <3 Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  20. Widzę nowy wystrój bloga! Ciekawie. Tylko jak czytam ten tekst, to białe litery mega dają po oczach, ciekawe czy tylko mi :o
    co do rodziału to o rany, Harry ty idioto nieszczęsny. Zachowuje się okropnie! Tak samo jak Justin! Biedna Mercedes jak ona się poczuła? Najpierw oskarżają ją o morderstwo, a później o to, że jest dziwką. SUPER. czekam na kolejny!
    całusy double-styles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. boski jak zawsze ♥ :P xoxoxoxoxc

    OdpowiedzUsuń
  22. Normalnie się płakałam. Zawalisty rozdział ^^ czekam na następny :)
    @Always_with_Jus

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale emocje *.* czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie podoba mi się to, że Harry tak mocno skrzywdził Merc. Ale poza tym rozdział super jak zawsze! :3

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham was, po prostu zajebiście *.*

    OdpowiedzUsuń